Mimo obietnicy rząd znów majstruje przy internecie

Rząd nie che zrezygnować z cenzury internetu
Rząd nie che zrezygnować z cenzury internetu
Źródło: sxc.hu

Dużo szumu, potem miesiąc ciszy i rząd znów wraca do kontrowersyjnego projektu kontroli internetu. Jak donosi "Dziennik", wiceminister finansów Jacek Kapica chce regulacji prawnych, które pozwolą podległym mu służbom blokować witryny internetowe.

Zdaniem gazety, ministerstwo finansów opublikowało list, jaki Kapica miał wysłać do szefa rządowego centrum legislacyjnego Macieja Berka i Michała Boniego, szefa doradców premiera Tuska. Wiceminister finansów domaga się stworzenia alternatywnego rozwiązania, które da mu pełną kontrolę nad funkcjonowaniem sieci.

Tusk zapewnia, Kapica nalega

Kapica proponuje rozwiązanie umożliwiające zwalczanie nielegalnych gier hazardowych urządzanych w sieci. Decyzję o nakazie blokowania adresu strony lub nakazie usunięcia treści, która reklamuje lub umożliwia gry hazardowe, miałby podejmować sąd. Jej wykonawcą miałby być specjalna komórka służby celnej, którą według Kapicy powinni powołać w porozumieniu ministrowie finansów, sprawiedliwości oraz infrastruktury. Służba miałaby też uprawnienia do kontroli czy obowiązek blokowania strony został wykonany, a za złamanie nakazu groziłyby sankcje karne - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".

Ta propozycja to jednak powrót do wcześniejszych założeń, którym sprzeciwiali się internauci. Ponad miesiąc temu - 5 lutego - premier Donald Tusk spotkał się z internautami i zapewniał, że nie mam mowy o cenzurze internetu. - Ustawa będzie procedowana, ale bez rejestru stron i usług niedozwolonych, (...) to czy rejestr wróci, czy będą innego typu instrumenty, będzie zależało od wyników konsultacji społecznych - mówił na początku lutego szef rządu.

Nieporozumienie w rządzie?

Według "DGP" list wiceministra finansów właśnie dlatego wywołał zdumienie w środowisku internautów. - Mam nadzieję, że list Kapicy to wynik braku dobrej komunikacji w rządzie. W innym wypadku świadczyłoby to o tym, że rząd nie rozumie, czym jest internet i czym są konsultacje społeczne - komentuje w "Dzienniku Gazecie Prawnej" Jarosław Lipszyc, prezes Fundacji Nowoczesna Polska, jeden z uczestników owego spotkania z Tuskiem.

Lipszyc obawia się, że lutowa debata z rządem nic nie wniosła. Planuje więc zorganizować kolejną konferencję. Pod koniec marca fundacja organizuje panel dyskusyjny "Demokracja w czasach Internetu", a w poniedziałek na biurko premiera i jego doradców ma trafić zaproszenie na tę konferencję. - Będzie okazja, by wyjaśnić tam różniące nas kwestie - tłumaczy "DGP" Lipszyc.

Ochrona czy cenzura?

Propozycją rządu, która wzbudziła największe zamieszanie wśród użytkowników internetu jest rejestr stron i usług niedozwolonych, który pojawił się jako jeden z artykułów nowelizowanej ustawy hazardowej. Zakładał, że trafią do niego te strony czy usługi, które zawierają m.in. treści pedofilskie, umożliwiają oszustwa bankowe czy też urządzanie gier hazardowych. O dokonaniu wpisu do rejestru miałby decydować sąd na wniosek policji, agencji bezpieczeństwa wewnętrznego, wywiadu skarbowego czy służby celnej. Po dokonaniu takiego wpisu operator strony musiałby w ciągu 6 godzin zablokować do niej dostęp.

Internauci zinterpretowali to jednak jako nałożenie na internet cenzury. Pod protestem w tej sprawie podpisało się ponad 80 tys. osób, w tym przedstawiciele największych portali internetowych. Wiceminister Kapica przekonuje jednak, że bez tych rozwiązań nie da się skutecznie walczyć z nielegalnym hazardem czy jego reklamą, jeżeli organizator takich zakładów będzie zarejestrowany poza granicami Polski.

Internauci z kolei odpowiadają: "każdą blokadę można obejść" i sugerują, że rozwiązania proponowane przez Kapicę mają na celu umocnienie na rynku pozycji Totalizatora Sportowego i zwiększyć wpływy do skarbu państwa.

PRZECZYTAJ LIST JACKA KAPICY

Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"

Czytaj także: