Ten urlop wygląda trochę marketingowo. Nie wykluczam, że później - na przykład 15 października, kiedy będzie posiedzenie Sejmu - nagle pan Marian Banaś dostanie tym razem polecenie nie, żeby udał się na niezasłużony urlop, tylko żeby po prostu podał się do dymisji - tak w "Faktach po Faktach" kandydat Koalicji Obywatelskiej w wyborach do Senatu Marek Migalski komentował decyzję prezesa NIK Mariana Banasia o udaniu się na urlop do czasu zakończenia przez CBA kontroli jego oświadczeń majątkowych. Krzysztof Śmiszek z Wiosny zauważył, że Banaś "jest zainstalowany na stanowisku, z którego nie może być odwołany".
W oświadczeniu brakuje informacji o hipotece ustanowionej na kamienicy w Krakowie, która według zapisów w księdze wieczystej należy do Banasia. W momencie tworzenia reportażu działał tam hotel na godziny.
Banaś został powołany na prezesa NIK, mimo że jego oświadczenie majątkowe bada Centralne Biuro Antykorupcyjne. We wtorek wieczorem Banaś poinformował w oświadczeniu, że podjął decyzję, że od 27 września do czasu zakończenia kontroli oświadczeń majątkowych przez CBA udaje się na urlop bezpłatny.
"Trzeba tego człowieka schować pod dywan"
O tej sprawie rozmawiali w "Faktach po Faktach" w TVN24 politolog Marek Migalski, kandydat Koalicji Obywatelskiej do Senatu oraz Krzysztof Śmiszek z Wiosny, kandydat Lewicy do Sejmu.
- Zostało dwa i pół tygodnia do wyborów i trzeba tego człowieka schować pod dywan - mówił Śmiszek, komentując decyzję Banasia o urlopie. Jego zdaniem wątpliwości wokół prezesa NIK "to są takie rzeczy, które natychmiast dyskwalifikują człowieka z życia publicznego".
- Pan prezes jest zainstalowany na stanowisku, z którego nie może być odwołany - zauważył. - Może tylko zgodnie z konstytucją albo ustawą o NIK-u sam zrezygnować, ewentualnie jeśli popełni przestępstwo trzeba będzie go z tego stanowiska zdjąć. Więc te parę lat ma spokoju, cokolwiek by na nim nie ciążyło - dodał Śmiszek.
"Urlop wygląda troszeczkę lepiej marketingowo"
- Pan prezes Banaś dlaczego podjął decyzję, że idzie na urlop? Bo sam na to wpadł? Nie. Bo prawdopodobnie ktoś z Nowogrodzkiej do niego zadzwonił, mówi "Marian słuchaj, prezes powiedział, że masz iść na urlop, rozumiesz?" I Marian zrozumiał - komentował Marek Migalski.
Według niego "to pokazuje tekturowość tego państwa". - Znaczy, że to nie jest jego (Mariana Banasia - red.) samodzielna, suwerenna decyzja, tylko to jest polecenie partyjne - wyjaśniał.
Ocenił, że w związku ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi "ten urlop wygląda troszeczkę lepiej marketingowo". - Natomiast (...) nie wykluczam, że później - na przykład 15 października, wtedy kiedy będzie posiedzenie Sejmu - nagle pan Marian dostanie tym razem polecenie nie, żeby udał się na niezasłużony urlop, tylko żeby po prostu podał się do dymisji i pan Marian to zrobi - mówił Migalski.
"Legitymacja PiS-owska jest rozgrzeszeniem wszystkich grzechów"
W opinii Migalskiego "Prawo i Sprawiedliwość, które szło do wyborów pod hasłami sprawiedliwości, również społecznej, pokazuje, że w ciągu czterech lat wykształciło własną oligarchię finansową, ale też własną elitę i własną szlachtę". - Plus osoby nietykane, których jedynym zadaniem jest to, żeby chronili w przyszłości władzę PiS-u - dodał. - Jeśli wyborcy 13 października się nie zmobilizują, żeby przeciąć tego typu rzeczy, to będą żyli przez następne trzy lata, patrząc bezradnie na to, jak kolejni panowie Banasiowie robią jeszcze gorsze rzeczy - przekonywał.
Krzysztof Śmiszek ocenił, że "legitymacja PiS-owska jest rozgrzeszeniem wszystkich grzechów". - Trzeba pokazać czerwoną kartkę, trzeba pokazać, że nie ma zgody na taką grę na tym boisku i muszą przyjść nowi ludzie, którzy to wszystko posprzątają - mówił. - Dzisiaj trzeba pokazać czerwoną kartkę PiS-owi - powtórzył.
Autor: akr//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24