- Mam nadzieję, że PO zgodzi się na propozycje PiS-u w sprawie stabilizacji sytuacji gospodarczej w Polsce - mówi poseł Przemysław Gosiewski. Jak dodaje, Prawo i Sprawiedliwość już ponad dwa tygodnie temu przedstawiło siedmiopunktowy ponadpartyjny plan, który jest odpowiedzią na światowy kryzys gospodarczy.
- Spodziewam się, że po spotkaniu premiera Tuska z premierem Kaczyńskim PO zaakceptuje program stabilizacyjny dla polskiej gospodarki - mówił poseł Gosiewski. Według niego, kryzys panujący na rynku amerykańskim i innych rynkach europejskich może mieć swoje skutki również w Polsce. - Trzeba się przygotować na scenariusz "schłodzenia" polskiej gospodarki - przekonuje Gosiewski.
Jak dodaje, zaproponowany przed dwoma tygodniami plan zakłada wspólne działanie rządu, opozycji i partnerów społecznych. - Mam nadzieję, że dzisiejsze spotkanie będzie odpowiedzią na naszą propozycję i że o niej będą dziś głównie rozmawiać premier Tusk z premierem Kaczyńskim - podkreśla.
"Prezydent powinien pojechać na szczyt"
Poseł Gosiewski wypowiedział się także specjalnie dla TVN24 na temat wtorkowego spotkania premiera z prezydentem.
Zdaniem posła, prezydent powinien pojechać na następny szczyt Unii Europejskiej w Brukseli. - Konstytucja jest jednoznaczna w tej kwestii i mówi, że prezydent jest najwyższym reprezentantem Rzeczpospolitej. - Myślę, że ta sprawa zostanie uzgodniona między panem prezydentem i premierem na poniedziałkowym spotkaniu - twierdzi. - Takie ustalenia powinny się odbywać w cztery oczy - ocenia.
"Z euro nie ma się co spieszyć"
Gosiewski mówił też o kwestii wejścia Polski do strefy euro, szef klubu PiS powiedział, że jego zdaniem przyjęcie przez nasz kraj waluty europejskiej nie ma żadnego związku z sytuacją antykryzysową. Jak przekonywał, z porównania PKB wynika, że schładzanie gospodarki w Wielkiej Brytanii i strefie euro jest większe niż poza tą strefą. - Wejście Polski do tej strefy mogłoby również skutkować sztucznym zawyżeniem wartości złotego, podobnie jak korony słowackiej i spadkiem eksportu, a przez to dodatkowym schłodzeniem gospodarki - uważa polityk PiS.
Zdaniem byłego wicepremiera, 2-letni „korytarz” dojścia do waluty euro może skutkować spekulacjami na rynku walutowym, głównie w relacjach między złotym a euro, w związku z tym, że ten kurs będzie sztywny, czyli różnice będzie pokrywał NBP. Ponadto - jak mówił Gosiewski - każde wejście państwa do strefy euro wiązało się z podwyżką cen podstawowych artykułów, a to oznacza, iż tego typu zwyżka cen w Polsce może obniżyć poziom życia mieszkańców.
Powinno być referendum?
Gosiewski przyznał, że PiS ma sceptyczny stosunek do rządowego planu wstąpienia Polski do strefy euro 1 stycznia 2012 roku, zwłaszcza, że - jak tłumaczył - „nikt nie przedstawił żadnych argumentów ekonomicznych dlaczego miałoby być korzystne dla nas tak szybkie wejście do strefy euro”.
- Sprawa powinna być rozstrzygnięta w drodze referendum dlatego, że trzeba Polaków zapytać o zgodę. Referendum powinna także poprzedzić rzeczowa i merytoryczna debata z przedstawieniem wszystkich argumentów za i przeciw wejściu – podkreślił Gosiewski.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24