Na otwartym w sierpniu placu zabaw w Lublinie doszło we wrześniu do wypadku. Siedmioletniemu chłopcu nóżki wkręciły się w karuzelę. Dziecko złamało dwa palce. Od tego czasu cały plac zabaw jest zamknięty. Urząd miasta twierdzi, że usterka została już usunięta. By plac mógł być ponownie otwarty, potrzebna jest jednak zgoda nadzoru budowlanego. Ten czeka, aż magistrat uzupełni dokumentację.
Sprawa dotyczy placu zabaw przy Bluszczowej 11 w Lublinie, który powstał w ramach budżetu obywatelskiego. Oddano go do użytku w sierpniu, a jak donosi "Kurier Lubelski", od 1 września plac jest wyłączony z użytku. Tego dnia doszło tam do wypadku.
"Podczas korzystania z urządzenia siedmioletniemu chłopcu nóżki wkręciły się w karuzelę. Byłam świadkiem tego zdarzenia, ponieważ w tym samym czasie moje dzieci także bawiły się na placu. Widok był przerażający, słychać było koszmarny krzyk chłopca, który zwijał się z bólu i ciężko było go uspokoić" - opowiedziała na łamach "Kuriera Lubelskiego" Justyna Budzyńska, przewodnicząca zarządu dzielnicy Ponikwoda.
Czekali na plac od lat
Podkreślała, że mieszkańcy zabiegali o powstanie tego placu od wielu lat. - Chciałabym, aby plac został ponownie otwarty i przede wszystkim był bezpieczny dla dzieci. Dodatkowo poszkodowany chłopiec za swoje cierpienie powinien dostać odszkodowanie, ponieważ w tej sytuacji niewątpliwie zawiódł czynnik ludzki - stwierdziła Budzyńska.
Dziennik donosi, że dziecko złamało dwa palce w jednej stopie, a w drugiej zerwało mu paznokieć. Mama chłopca zgłosiła całą sytuację do urzędu miasta.
Prawdopodoobnie deszcz wypłukał ziemię, karuzela się przechyliła
Justyna Góźdź z biura prasowego w lubelskim magistracie poinformowała, że plac miał odbiory techniczne, które zostały wykonane na podstawie między innymi tzw. certyfikatów dopuszczeniowych.
"Prawdopodobną przyczyną zdarzenia było wypłukanie po intensywnych opadach deszczu i burzy, ziemi oraz piasku przy urządzeniu, co spowodowało przechylenie podczas użytkowania i odkrycie krawędzi" - napisała w mailu.
Dodała, że usterka została usunięta przez wykonawcę, a plac zostanie otwarty po uzyskaniu prawomocnej decyzji nadzoru budowlanego.
"Formalności w tym zakresie są w toku i powinny zakończyć się jeszcze w styczniu" - zaznaczyła urzędniczka.
Nadzór budowlany: miasto poprosiło o przedłużenie terminu
Piotr Kwiecień, rzecznik Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Lublinie, zapewnia, że decyzja zostanie wydana niezwłocznie po tym, jak urząd miasta dostarczy wymaganą dokumentację.
- Dokumentacja, która została złożona przez miasto, była niekompletna. Zażądaliśmy jej uzupełnienia. Urząd nie zdołał zrobić tego w wyznaczonym terminie, poprosił o jego przedłużenie, na co przystaliśmy pod koniec zeszłego tygodnia - zaznacza.
Miasto czeka na dokument od wykonawcy placu zabaw
Justyna Góźdź poinformowała, że taki stan rzeczy wynika z tego, iż usunięcie usterki przez wykonawcę musi zostać potwierdzone stosownym certyfikatem. "Aktualnie czekamy na taki dokument od firmy, która realizowała plac zabaw. Wówczas będziemy mogli protokołem stwierdzić prawidłowość funkcjonowania urządzenia i oba dokumenty przekazać jako uzupełnienie do nadzoru budowlanego. Stąd konieczność przedłużenia tej procedury formalnej" - podkreśliła urzędniczka.
Rodzina może iść do sądu
Dodaje, ze jeśli chodzi o ubezpieczenie (i kwestię ewentualnego odszkodowania), to po zgłoszeniu szkody procedura ze strony miasta się kończy. "Nie mamy wpływu na decyzję ubezpieczyciela. Natomiast stronie poszkodowanej przysługuje prawo dochodzenia roszczeń na drodze postępowania sądowego" - zaznaczyła.
Ubezpieczyciel odpisał nam, że jest zobowiązany do zachowania tzw. tajemnicy ubezpieczeniowej. Nie może więc informować o szczegółach sprawy.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: UM Lublin