Chodziło o walkę z zanieczyszczonym powietrzem. To było oficjalnie na dokumentach, ale realnie to ponad dwa tysiące spotkań kandydatów na samorządowców PiS z udziałem parlamentarzystów - powiedział europoseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba, odnosząc się do doniesień o wykorzystywaniu przez Prawo i Sprawiedliwość unijnego programu "Czyste powietrze" do kampanii wyborczej w 2018 roku. Dariusz Joński dodał, że w spotkaniach brał udział między innymi Mateusz Morawiecki. Europosłowie zapowiedzieli złożenie zawiadomień do prokuratury.
"Gazeta Wyborcza" napisała w czwartek, że "pod przykrywką promocji programu 'Czyste powietrze' politycy Prawa i Sprawiedliwości organizowali w całej Polsce spotkania z wyborcami". "Pieniądze zostały wydane w ciągu sześciu tygodni" - zaznaczono.
Dziennik zwrócił uwagę, że "Czyste powietrze to flagowy projekt ekologiczny rządu PiS, dzięki któremu Polacy mogli uzyskać dofinansowanie do wymiany pieców w domach. Program był finansowany ze środków europejskich".
Szczerba: grunt pod polityczną wyborczą korupcję szykowano od lat
Do tej kwestii na konferencji w Brukseli odnieśli się europosłowie Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński i Michał Szczerba.
- To, co prezentowaliśmy na Campusie Polska Przyszłości, dotyczące nielegalnego finansowania kampanii wyborczej w 2023 roku, to dopiero przedsmak tego, o czym chcemy poinformować dzisiaj - komentował Szczerba. Jak ocenił, "ten grunt pod wielką polityczną wyborczą korupcję szykowano od wielu lat, szykowano z tym samym pośrednikiem, który był pośrednikiem w finansowaniu nielegalnej kampanii między innymi Jacka Sasina, Marleny Maląg, Andrzeja Śliwki czy Jadwigi Emilewicz".
- Mianowicie w 2018 roku, tuż przed kampanią samorządową, firma Berm, bo o niej mowa, otrzymuje zlecenie zorganizowania przed wyborami spotkania w samorządach dotyczące programu unijnego "Czyste powietrze". Chodziło o walkę z zanieczyszczonym powietrzem. To było oficjalnie na dokumentach, ale realnie to ponad dwa tysiące spotkań kandydatów na samorządowców PiS z udziałem parlamentarzystów - mówił eurodeputowany.
Jak przekazał, "na to jest faktura, która opiewa na kwotę 4 605 603,90 złotych". - To jest kwota na nielegalną agitację wyborczą kandydatów PiS. Dokładnie z chwilą rozpoczęcia kampanii wyborczej ten program spotkań jest uruchamiany - mówił.
Szczerba zaznaczył, że dysponują z europosłem Jońskim "dokumentami, mailami, gdzie wytyczne wychodziły z gabinetu politycznego ministra środowiska Henryka Kowalczyka, dzisiaj skarbnika PiS, do 41 koordynatorów PiS". - To są spotkania, które macie wykorzystać i wycisnąć z nich wszystko jak cytrynę. To są spotkania, gdzie macie przychodzić z kandydatami PiS i promować ich przed wyborami samorządowymi - przytaczał treści wiadomości Szczerba, oceniając, że "to była czysta agitacja wyborcza".
Joński: co robił tam Mateusz Morawiecki?
Jak mówił Joński: "pokazujemy dzisiaj przykład skoku na wybory i skoku na kasę". - Całość kampanii "Czystego powietrza" była zapisana w umowie między 4 września a 26 października 2018 roku. Akurat tak się składa, że to się dokładnie powiela w tym czasie, kiedy były wybory samorządowe - mówił.
- Firma Bern, która w zeszłym roku produkowała gadżety dla wicepremiera Sasina z pieniędzy spółek Skarbu Państwa, miała zorganizować 2474 spotkania. Dlaczego tyle spotkań? Bo mniej więcej tyle jest gmin - zauważył.
Europoseł mówił, że "to nie były spotkania o czystym powietrzu". - Były po prostu czysto polityczne, w których brali udział politycy PiS-u i kandydaci, między innymi w wyborach samorządowych - dodał.
Wymieniał, że z polityków PiS najwyższego szczebla byli na takich spotkaniach między innymi Mateusz Morawiecki, Robert Telus czy Jarosław Zieliński. - Co robił tam Mateusz Morawiecki? Nie opowiadał o czystym powietrzu, tylko atakował opozycję - mówił Joński.
Europosłowie zapowiedzieli złożenie zawiadomień do prokuratury.
Kowalczyk: absolutnie nie miało to nic wspólnego z jakąkolwiek kampanią wyborczą
O kontrowersje wokół unijnego programu "Czyste powietrze" pytany był w środę w Sejmie poseł Prawa i Sprawiedliwości Henryk Kowalczyk, były wicepremier i szef resortu rolnictwa za rządu PiS.
- Spotkania były otwarte dla wszystkich, w czasie spotkań przede wszystkim było szkolenie i jeśli ktoś przyszedł, to trudno było go wypędzać, ale to nie była przestrzeń do agitacji - zapewniał polityk w rozmowie z reporterem TVN24 Radomirem Witem.
Dopytywany, dlaczego w spotkaniach uczestniczyli politycy PiS, poseł odparł: - Przepraszam, a jeśli dany radny, czy kandydat na radnego zaprosił ileś osób, bo mówi "posłuchajcie, jest przygotowywany dobry program". No to co, źle?
Stwierdził, że "każdy mógł to robić i ci aktywni to robili". Zapewnił jednocześnie, że "absolutnie nie miało to nic wspólnego z jakąkolwiek kampanią wyborczą, bo kandydaci tam żadnej kampanii nie robili".
Źródło: TVN24, "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24