Spór o kandydatów na generałów pomiędzy MSWiA a BBN tuż przed Świętem Wojska Polskiego budzi wiele emocji, ale też niesmak. - Ktoś rzucił łajno w wyjątkowym momencie - ocenił w programie "24 Godziny" Marek Siwiec z SLD. Adam Hofman z PiS winą za zaistniałą sytuację obarczał resort spraw wewnętrznych, a Andrzej Halicki z PO - Aleksandra Szczygłę.
W piątek BBN ogłosiło, że w wystąpieniach MSWiA o awanse generalskie dla funkcjonariuszy służb podległych temu resortowi pominięto fragmenty życiorysów oficerów. Na dowód opublikowało zeskanowane dokumenty świadczące o współpracy kandydatów z ZOMO i SB. - MSWiA chciało wprowadzić w błąd prezydenta i fałszować dokumenty - twierdzi szef BBN Aleksander Szczygło. - Uznajemy zarzuty Biura Bezpieczeństwa Narodowego w tej sprawie za kłamliwe - odpowiada MSWiA.
"Chłopcy w piaskownicy"
- To poważna sprawa, bo prezydent decydując o nominacjach generalskich opiera się na informacjach od MSWiA. Nie może być tak, że minister pomija istotną informację o czterech latach pracy w jednostce, która się jednoznacznie negatywnie kojarzy (ZOMO-red.) i wprowadza w błąd prezydenta - ocenił Adam Hofman z PiS. Poseł przyznał, że z kopiami dokumentów wystosowanych przez BBN zapoznał się na stronie portalu tvn24.pl. Według niego, to sprawa w pełni obciąża MSWiA. Piątkowe przerzucanie się komunikatami pomiędzy MSWiA i BBN ocenił natomiast jako zabawę "chłopców w piaskownicy, którzy sypią sobie piaskiem w oczy".
"Ktoś rzucił łajno"
Dla Marka Siwca z SLD to jednak sprawa poważniejsza niż "piaskownica". - To działanie na krawędzi odpowiedzialności karnej, jeśli minister oszukuje prezydenta - uważa. Dlatego, jego zdaniem trzeba skierować w tej sprawie wniosek do prokuratury. - Cała ta sytuacja jest żenująca - stwierdził.
Według niego, w przeddzień Święta Wojska Polskiego "ktoś rzucił łajno". - W życiu oficera, który pełni służbę w mundurze, ale nie jest wojskowym, nominacja generalska to wielkie święto, uznanie za to, co zrobił - powiedział. Jak dodał, ktoś to w tak ważnym momencie popsuł. Kto? Poseł nie ma wątpliwości, że to urzędnicy prezydenta. Uważa również, że niepotrzebnie całą sprawę upubliczniono.
"Szczygło przesadził"
Z tym ostatnim stwierdzeniem zgadza się Andrzej Halicki z PO. - Jedna i druga strona powinny trzymać język za zębami - zaznaczył. - To Aleksander Szczygło wywołał tę sprawę i popsuł atmosferę przed świętem - dodał. Jego zdaniem, wypowiedzi szefa BBN są "emocjonalne", a sam Szczygło "przesadza". - Warto najpierw dowiedzieć się, jak wyglądała korespondencja pomiędzy urzędami, uzgodnienia i dokumenty - radził. Według niego, przed wydawaniem jakichkolwiek opinii, należy wszystko dokładnie sprawdzić.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24