Noc z wtorku na środę na polsko-białoruskim przejściu granicznym w Kuźnicy minęła spokojnie - przekazał w środę rano rzecznik podlaskiej policji. - Część osób po stronie białoruskiej wróciła do poprzedniego obozu, część koczuje przy terminalu po stronie białoruskiej - dodał. We wtorek migranci, zaopatrywani przez Białorusinów w gruz i granaty hukowe, próbowali przedrzeć się przez granicę.
Rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa poinformował, że noc na przejściu granicznym w Kuźnicy minęła spokojnie. - Część osób po stronie białoruskiej wróciła do poprzedniego obozu, część koczuje przy terminalu po stronie białoruskiej - mówił.
Krupa podał też, że ostatniej doby nie było w regionie zatrzymań osób nielegalnie przewożących migrantów na terenie Polski.
Rzeczniczka Straży Granicznej ppor. Anna Michalska informowała we wtorek wieczorem, że migranci wrócili do swojego koczowiska znajdującego się po białoruskiej stronie. - Osoby są w koczowisku, gdzie siedzą i palą ogniska - mówiła. - Zakładamy, że jest tam około dwóch tysięcy osób - podała rzeczniczka SG.
Szef MON: na innych odcinkach granicy dochodziło do prób wejścia na terytorium Polski
Szef MON Mariusz Błaszczak powiedział w środę na antenie Pierwszego Programu Polskiego Radia, że noc na granicy polsko-białoruskiej "nie była spokojna, natężenie (prób nielegalnego przekraczania granicy - red.)) było mniejsze niż to, co mogliśmy zobaczyć w Kuźnicy, ale wciąż metoda ataku na polską granicę jest taka sama". Jak dodał, uwaga opinii publicznej skupiła się na tym, co wydarzyło się w Kuźnicy, jednak na innych odcinkach granicy na terytorium Polski próbowały przedrzeć się mniejsze grupy migrantów - również w nocy. - Sytuacja na granicy białoruskiej nie rozstrzygnie się szybko. Musimy się przygotować na miesiące, jeśli nie na lata - ocenił Błaszczak.
Pytany, czy to już czas, by uruchomić artykuł 4 NATO, Błaszczak odparł, że Polska jest w stałym kontakcie z sojusznikami. - To jest formuła, którą rozważamy. Rozmawiamy na ten temat z Litwą i z Łotwą – powiedział. Dodał, że ma nadzieję, iż niedługo będzie mógł przestawić opinii publicznej informacje na temat zakończenia rekonesansu przeprowadzonego przez wojska brytyjskie. Chodzi o nawiązanie współpracy z polskimi żołnierzami przy umacnianiu ogrodzenia na granicy polsko-białoruskiej.
Żaryn: wieczorem pojawili się białoruscy funkcjonariusze
Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn napisał we wtorek na Twitterze, że "w godzinach wieczornych w miejscu, w którym atakowano granicę RP i skąd rzucano w Polaków m.in. kamieniami, pojawili się białoruscy funkcjonariusze, którzy zachowywali się, jakby zabezpieczali dowody w śledztwie".
Do wpisu załączył krótki film, na którym widać grupę ubranych na czarno mężczyzn, którzy mając założone jednorazowe rękawiczki, podnoszą z ziemi różne przedmioty. Widoczni są także funkcjonariusze w mundurach.
"Wygląda to jak przygotowanie do akcji propagandowej przeciwko Polsce. Bardzo prawdopodobne, że Białoruś zacznie oskarżać władze PL o rzekome zbrodnie, popełnione w dniu dzisiejszym. Kolejne prowokacje niemal pewne..." - napisał w kolejnym wpisie.
Atak w pobliżu przejścia granicznego w Kuźnicy
We wtorek przed południem na (zamkniętym od tygodnia) przejściu w Kuźnicy, doszło od strony białoruskiej do ataku wymierzonego w chroniących granicę polskich funkcjonariuszy różnych służb. Migranci rzucali w polskie służby kamieniami, gałęziami, granatami hukowymi i próbowali siłą przedrzeć się na teren Polski. Policja użyła armatek wodnych. Rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa mówił, że atak trwał w sumie ponad dwie godziny.
Polska policja podsumowała we wtorek wieczorem, że w ataku rannych zostało dziewięciu policjantów i policjantek, a łącznie obrażenia odniosło dwunastu funkcjonariuszy różnych służb.
Stan wyjątkowy
Od 2 września w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią w 183 miejscowościach województw podlaskiego i lubelskiego obowiązuje stan wyjątkowy. Został on wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów. Sejm zgodził się na przedłużenie stanu wyjątkowego o kolejne 60 dni.
Do strefy objętej stanem wyjątkowym nie mają dostępu dziennikarze. Relacjonując wydarzenia na granicy, media mogą korzystać niemal wyłącznie z oficjalnych rządowych nagrań i informacji.
Do połowy przyszłego roku na podlaskim odcinku granicy z Białorusią ma stanąć stalowa zapora, zwieńczona drutem kolczastym i wzbogacona o urządzenia elektroniczne. Zapora będzie miała długość 180 km i 5,5 m wysokości. Wzdłuż granicy zamontowane będą czujniki ruchu oraz kamery dzienne i nocne. Na odcinku granicy polsko-białoruskiej w województwie lubelskim naturalną zaporą jest rzeka Bug.
Źródło: PAP, TVN24