- Tych sytuacji nie można porównywać. My do końca mieliśmy sprawny samolot i byliśmy przygotowani na awaryjne lądowanie. Piloci Tu-154 nie - powiedział w Radiu ZET kpt. Tadeusz Wrona, odnosząc się na sugestii Marty Kaczyńskiej, która w środę na Facebooku napisała, że mimo iż Boeing 767 lądował "na brzuchu", na betonowym pasie, to nikomu z 231 osób na pokładzie nic się nie stało. Inaczej niż w Smoleńsku, gdzie samolot lądował w "błocie".
"Boeing awaryjnie wylądował - bez otwartego podwozia, na betonowym pasie (...) Tu-154m obniżywszy się znacznie poniżej 100 m po zderzeniu z błotnistym podłożem miał się rozpaść na drobne kawałki. Proszę o komentarze." - napisała Kaczyńska. Córka tragicznie zmarłej pary prezydenckiej dodała, że Tu-154 dużo bardziej miękkie podłoże do lądowania, jednak nikt z obecnych na pokładzie nie przeżył.
Bez porównania
Wrona wyjaśnia Kaczyńskiej różnice między lądowaniem Boeinga 767, a katastrofą z udziałem TU-154M. - My mieliśmy samolot skonfigurowany do lądowania, tylko bez podwozia. Manewr podejścia do lotniska był precyzyjny do końca, wiedzieliśmy w którym momencie dotkniemy pasa i jak delikatnie to zrobimy. Natomiast w TU-154M starali się umknąć i uniknąć zderzenia. Przypadek sprawił, że podczas tego manewru uniknięcia kontaktu z ziemią uderzyli skrzydłem w grubsze drzewo, co spowodowało, że odpadła im końcówka skrzydła. My do końca mieliśmy sprawny samolot, z wyjątkiem tego, że nie było podwozia - powiedział kapitan.
We wtorek po południu na warszawskim Okęciu doszło do awaryjnego lądowania Boeinga 767 z 231 osobami na pokładzie. Należąca do LOT-u maszyna nie mogła wysunąć podwozia i lądowała "na brzuchu". Podczas lądowania nikomu nic się nie stało.
Źródło: tvn24.pl, Radio Zet
Źródło zdjęcia głównego: TVN24