- To nie Jacek Kurski jest największym kłamcą IV RP, a premier Jarosław Kaczyński - przekonywał jeden z liderów Ligi Prawicy Rzeczpospolitej Janusz Korwin-Mikke. Odwołał się w ten sposób to reklamówki swojego ugrupowania, która prezentuje ostatnie sejmowe starcie Giertych - Kurski.
Podczas słynnego starcia Giertych - Kurski w Sejmie szef LPR zarzucił Kurskiemu wielokrotne kłamstwa dotyczące sukcesów rządu PiS.
Dziś na konwencji LPR w Białej Podlaskiej Korwin-Mikke cytował obietnice lidera PiS, m.in. "nie będę premierem, gdy mój brat będzie prezydentem", "nie będzie koalicji z Samoobroną. Nie poprzemy nikogo z wyrokiem sądu lub przeciw komu toczą się sprawy sądowe", a także "Marcinkiewicz to premier na całą kadencję" oraz "w rządzie nie będzie byłych członków PZPR".
Korwin-Mikke przytoczył także słowa Jarosława Kaczyńskiego wypowiedziane 10 lipca 2006 roku w Stoczni Gdańskiej. Premier rzekł wtedy: "dla mnie raz dane słowo jest święte, w świętym dla Polaków miejscu". Korwin-Mikke przypomina jednak, że panu Sikorskiemu premier oświadczył: "w polityce nie zawsze dotrzymuje się słowa. Możliwe są różne triki by uniknąć odwołania ministrów przez opozycję, na przykład odwołanie ministrów przez prezydenta,a następnie ponowne ich powołanie, ale my do tego typu metod uciekać się nie będziemy".
Janusz Korwin-Mikke stwierdził, że w obliczu tych słów Jacek Kurski nie zasługuje na tytuł największego kłamcy Rzeczpospolitej.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24