Jest wiele niewiadomych i wprowadzanie otwarcia przedszkoli i żłobków na ostatnią chwilę, po długim weekendzie, jest po prostu nierealne - ocenił w TVN24 profesor Krzysztof Filipiak, kardiolog. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział otwarcie takich placówek od 6 maja.
Premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że od 6 maja możliwe będzie otwarcie żłobków i przedszkoli. Natomiast 4 maja zostanie zdjęty zakaz działalności instytucji kultury i wprowadzona możliwość otwarcia obiektów sportowych.
Na antenie TVN24 profesor Krzysztof Filipiak, kardiolog, stwierdził, że w tej chwili jesteśmy chyba "jedynym krajem na świecie, który decyduje się na taki ruch, czyli otwarcie przedszkoli i żłobków, przy jednak niewystępowaniu spadku zachorowań". - Być może nie mamy już wzrostu zachorowań, osiągnęliśmy pewne spłaszczenie krzywej, ale wiele krajów nie decydowało się na otwarcie żłobków, przedszkoli, galerii handlowych w tym momencie, kiedy nie ma wyraźnego spadku zachorowań. To jest na pewno rzecz, która budzi wiele kontrowersji - powiedział.
Jakie środki ostrożności zachować, wysyłając dziecko do przedszkola?
- Te dzieci będą bezpieczne w tym zakresie, że jak wiemy, dzieci tak naprawdę nie chorują, nie rozwijają objawów COVID-19, w związku z tym o dzieci ja bym tu się nie martwił. Natomiast proszę pamiętać o tym, że dzieci mogą być zakażone, mogą zakazić się w większej grupie SARS-CoV-2. W związku z tym one stają się niebezpiecznym rezerwuarem wirusa - stwierdził profesor.
Radził również, jakie środki ostrożności zachować, wysyłając dziecko do placówki. - Jak zacznie chodzić do przedszkola, to przede wszystkim ograniczyć jego kontakty na przykład z dziadkami. Absolutnie nie można zrobić tak, jak było dotąd, że dziadkowie mogli odprowadzać takiego czterolatka do przedszkola. Ten czterolatek będzie niebezpieczny dla swoich dziadków, dla osób w wieku podeszłym. One rzeczywiście są tymi osobami, które mają większe ryzyko zachorowania - powiedział. - Jeżeli dziecko ma cztery lata, to niestety musi też chodzić w maseczce. Czyli w tej maseczce idzie do przedszkola i wraca z tego przedszkola w tej maseczce - dodał.
Środki ochrony i testy dla placówek
Zwrócił też uwagę na problem z organizacją otwarcia przedszkoli i żłobków w samych placówkach. - Przede wszystkim myślę, że sen z powiek spędza głównie to przedszkolom i nauczycielom w tych przedszkolach jak to zorganizować. Przyznam, że zapoznałem się z tą rządową instrukcją. Ona jest takim kodeksem pobożnych życzeń, bo jeżeli czytam tam, chyba takie ulubione moje zdanie, które pada: "unikaj większych skupisk dzieci w jednym pomieszczeniu", to każdy, kto wie, jak zorganizowane jest przedszkole, wie, że to staje się nierealne. Pewnie te przedszkola musiałyby bardzo istotnie powiększyć się, żeby wszystkie dzieci chętne zaadaptować. Także jest wiele niewiadomych i wprowadzanie tego na ostatnią chwilę, po długim weekendzie, już od 6 maja, jest po prostu nierealne - ocenił kardiolog.
Profesor Filipiak powiedział również, że zastanawia się, czy organy prowadzące przedszkola i żłobki będą w stanie zapewnić wszystkie środki ochrony. - Jako lekarz wiem, że są problemy z tymi środkami ochrony w placówkach ochrony zdrowia, w związku z tym nie wiem, jak wyposażyć w ciągu dwóch dni roboczych wszystkie przedszkola w takie środki. Nie do końca wiadomo pewnie, jakie jest zapotrzebowanie na te środki. Przepisy z jednej strony mówią, że należy wprowadzić tam rygor sanitarny, ale nie mówią w szczegółach, jak ten rygor sanitarny dla tych małych dzieci ma wyglądać. Oczywiście te środki powinny też być odpowiedniej jakości - dodał.
Wspomniał również o zaleceniach skierowanych do rodziców. - Tam jest na przykład takie zalecenie: "przyprowadź dziecko zdrowe". To bardzo fajne zalecenie, ale pewnie jeszcze ważniejsze by było "odbierz dziecko zdrowe", żebyśmy mieli pewność, że ten maluch się nie zakazi - powiedział. Stwierdził, że aby mieć tę pewność, można by pomyśleć o szybkim dostępie do testów dla pracowników takich placówek. Dodał jednak, że jak wiadomo w Polsce wykonuje się mało testów, więc nie będzie to raczej możliwe.
Na pytanie, kiedy jego zdaniem można otwierać przedszkola i żłobki odpowiedział, że "takim momentem jest moment, w którym zauważymy wyraźny spadek nowych zachorowań, czyli będziemy na tej spadającej części krzywej". - Taki moment w Polsce nie nastąpił. Te kraje, które rzeczywiście otwierają się, odmrażają różne dziedziny, to są już w tym momencie, gdzie spada liczba zachorowań. U nas to nie nastąpiło - wyjaśnił profesor.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock