Tłumnie obchodzone imprezy w Zakopanem spotkały się z krytyką władz. Lekarze również przestrzegają przed lekkomyślnymi zachowaniami Polaków. Wirusolog profesor Krystyna Bieńkowska-Szewczyk zwróciła uwagę w programie "Tak jest" w TVN24, że znacznie gorszą sytuacją było to, gdy przed świętami przyjechało do Polski kilkadziesiąt tysięcy ludzi z Wielkiej Brytanii, kiedy pojawił się łatwiej przenoszący się wariant brytyjski.
W miniony weekend do Zakopanego, w związku z poluzowaniem obostrzeń epidemicznych, przyjechało bardzo wielu turystów. - Nie chciałbym, żeby Krupówki stały się początkiem trzeciej fali pandemii w Polsce - powiedział w poniedziałek minister zdrowia Adam Niedzielski. Jego zdaniem tańce i śpiewy na zakopiańskich Krupówkach w weekend to "drastyczne zwiększenie ryzyka".
Wirusolog profesor Krystyna Bieńkowska-Szewczyk przyznała w programie "Tak jest" w TVN24, że wydarzeń zarejestrowanych w Zakopanem "nie należy pochwalać". – To nie są zachowania rozsądne i nie należy z tego brać przykładu, ale aż tak bym tego nie demonizowała – stwierdziła. – To jest jednostkowy przykład. Kilkaset czy kilkadziesiąt osób w Zakopanem nie zakazi całego kraju, aczkolwiek oni się przypuszczalnie (po Polsce) rozjadą – dodała.
- Bardziej martwiłoby mnie, co się działo później. Znacznie gorszą sytuacją było to, gdy przed świętami przyjechało do Polski kilkadziesiąt tysięcy ludzi z Wielkiej Brytanii, kiedy pojawił się łatwiej przenoszący się wariant brytyjski. Wówczas nie pobrano od nich próbek. Również w dalszym ciągu nie śledzimy kontaktów osób, u których już wykryto wariant brytyjski – zwróciła uwagę profesor.
"Korzystajmy z wolności, ale mądrze, bo została nam dana warunkowo"
Doktor Tomasz Karauda podkreślił, że chociaż za zachowaniem ludzi w Zakopanem i kobietami maszerującymi na znak protestu w związku z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji stoją zupełnie inne idee, to "wirus nie przywiązuje się do idei, tylko do zachowywania dystansu". – Na Strajku Kobiet nie spodziewaliśmy się, ani nie obserwowaliśmy ludzi pod wpływem alkoholu. Tutaj w jakiś sposób zachwycając się wolnością, która jest człowiekowi zwrócona, że zadławiła się część z nas tą wolnością – ocenił lekarz Oddziału Chorób Płuc Szpitala Uniwersyteckiego w Łodzi.
- Jako lekarz mogę tylko apelować: korzystajmy z wolności, ale w sposób mądry. Została nam dana warunkowo. Jeżeli zakażeń będzie dużo więcej, to znów zamkniemy kraj i będzie pytanie, kto jest temu winien. Zawsze czynników jest wiele, ale również trzeba będzie brać pod uwagę lekkomyślne podejście nas samych – dodał lekarz.
Źródło: TVN24