Spotykałam się z głosami, że raporty dotyczące modelowania epidemii składane na biurko premiera czy ministra zdrowia są po prostu ignorowane. Wydawało nam się, że rząd wyraźnie robi oko do systemu szwedzkiego, czyli przyzwala na to, by kolejne osoby ulegały zakażeniu, aby nabrać tak zwanej odporności zbiorowiskowej - mówiła w TVN24 epidemiolog profesor Maria Gańczak. Jej zdaniem rząd popełnił dwa błędy: wykonywał zbyt mało testów i otworzył szkoły bez zachowania zasad bezpieczeństwa.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w sobotę o 13 628 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. Resort podał również informację o śmierci 179 osób, u których stwierdzono infekcję SARS-CoV-2. To najwyższa dobowa liczba zgonów osób chorych na COVID-19 od początku epidemii w naszym kraju. Łącznie w Polsce potwierdzono dotąd 241 946 przypadki koronawirusa, z czego 4351 pacjentów zmarło.
W ostatniej dobie wykonano ponad 55,3 tysiąca testów.
"Został popełniony olbrzymi błąd"
Sytuację epidemiologiczną w Polsce komentowała na antenie TVN24 profesor Maria Gańczak, kierownik Katedry Chorób Zakaźnych Collegium Medicum Uniwersytetu Zielonogórskiego.
- Sytuacja, która panowała w połowie sierpnia, prowokowała do tego, aby bardzo ostrożnie przyglądać się otwarciu szkół, a przynajmniej otworzyć je na zasadach zachowania podstawowej konwencji kontroli zakażeń. Tutaj już został popełniony olbrzymi błąd, bo takich zasad w ogóle w polskich szkołach nie wprowadzono - zauważyła epidemiolog.
Jak wskazała, zbiegło się to dodatkowo z rozporządzeniem nowego ministra zdrowia, który "ograniczył w znaczny sposób testowanie, tylko do osób pełnoobjawowych". - W związku z tym umknęła nam cała rzesza osób zakażonych bezobjawowo, które mimo wszystko były źródłem transmisji wirusa - podkreśliła profesor Gańczak. Oceniła, że było to zupełnie niespójne z kanonami epidemiologii.
"Wydawało nam się, że rząd wyraźnie robi oko do systemu szwedzkiego"
Specjalistka zwróciła uwagę, że było bardzo wiele głosów eksperckich, które doradzały rządowi w kwestii pandemii. - Ja spotykałam się z takimi głosami, że raporty dotyczące modelowania epidemii składane na biurko premiera czy ministra zdrowia są po prostu ignorowane. W związku z tym wydawało nam się, że rząd wyraźnie robi oko, mówiąc kolokwialnie, do systemu szwedzkiego, czyli po prostu przyzwala na to, żeby kolejne osoby ulegały zakażeniu, żeby nabrać tak zwanej odporności zbiorowiskowej - stwierdziła.
Zdaniem profesor Gańczak te dwa "błędy" - brak testowania i otwarcie szkół bez zasad bezpieczeństwa - "wyraźnie pokazują, że tak mogła wyglądać strategia rządu na tamten czas".
"Jeśli masz 60 lat i więcej, to zostań w domu na święta"
Zapytana, kiedy wprowadzenie nowych obostrzeń przełoży się na spadek liczby zakażonych, ekspertka odparła: - Jeśli będą zamknięte szkoły, jeśli obywatele będą stosować się do wszystkich restrykcji, które obecnie obowiązują, to mamy szansę na wypłaszczenie krzywej zakażeń być może w ciągu najbliższych dwóch, trzech tygodni - przewidywała.
Zwróciła jednocześnie uwagę, że zbliża się dzień Wszystkich Świętych, "w trakcie którego dochodzi do spotkań rodaków, do masowego przemieszczania się w obrębie kraju różnymi środkami transportu, w tym publicznego, i masowych wyjść na cmentarze". - To wszystko są takie elementy, które sprzyjają transmisji zakażeń i każą nam bardzo ostrożnie mówić o tym wypłaszczaniu krzywej w ciągu najbliższych tygodni - oceniła epidemiolog.
Podkreśliła, że należy w tym czasie objąć szczególną opieką osoby starsze. - To powinien być jeden głos podawany wszystkim rodakom przez różnego rodzaju komunikatory: jeśli masz 60 lat i więcej to zostań w domu na święta - zaapelowała profesor Gańczak w TVN24.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock