Mamy zdecydowanie więcej sygnałów od pacjentów od początku epidemii. Teraz na naszej infolinii mamy trzykrotnie więcej zgłoszeń niż w analogicznym okresie ubiegłego roku - powiedział w TVN24 Bartłomiej Łukasz Chmielowiec, Rzecznik Praw Pacjenta. - My codziennie podejmujemy kilkadziesiąt interwencji w placówkach medycznych, w szpitalach, zwłaszcza w tych najtrudniejszych, najbardziej dramatycznych sytuacjach - dodał.
Od kilkunastu dni informujemy, że w szpitalach w całym kraju zaczyna brakować miejsc dla pacjentów chorych na COVID-19. Placówki wstrzymują też przyjęcia osób z innymi schorzeniami. Wstrzymywane są planowane zabiegi, a kolejne szpitale przekształca się w placówki tylko dla zakażonych koronawirusem. Przed Szpitalnymi Oddziałami Ratunkowymi ustawiają się kolejki karetek, co udokumentował między innymi reporter tvnwarszawa.pl. Nagrania z warszawskiego pogotowia pozwalają uzmysłowić sobie, jak dramatyczna staje się sytuacja w systemie ochrony zdrowia.
"Tylko w tym tygodniu mieliśmy ponad trzy tysiące sygnałów"
- Mamy zdecydowanie więcej sygnałów od początku epidemii, teraz obecnie na infolinii trzykrotnie więcej, niż było to w analogicznym okresie ubiegłego roku. Tylko w tym tygodniu mieliśmy ponad trzy tysiące sygnałów - powiedział w TVN24 Bartłomiej Łukasz Chmielowiec, Rzecznik Praw Pacjenta.
Jak mówił, do jego biura trafiają różne problemy, ale najczęściej są związane z: "dostępnością do świadczeń zdrowotnych, z brakiem możliwości dodzwonienia się do przychodni, z brakiem możliwości zarejestrowania wizyty, z brakiem możliwości wizyty domowej, z brakiem możliwości odbycia wizyty tego konkretnego dnia". - To są zastrzeżenia związane z odwoływanymi planowanymi zabiegami w szpitalu, z brakiem dostępności, jeżeli chodzi o leczenie, z brakiem badań diagnostycznych. Tych sygnałów mamy bardzo wiele różnego rodzaju - dodał.
Chmielowiec zapewnił, że biuro Rzecznika Praw Pacjenta stara się reagować "w każdej sytuacji". - My codziennie podejmujemy kilkadziesiąt interwencji w placówkach medycznych, w szpitalach. Zwłaszcza podejmujemy interwencje w tych najtrudniejszych sytuacjach, najbardziej dramatycznych - zaznaczył.
Jak mówił, "mamy bardzo trudną sytuację, która wymaga nowelizacji od wszystkich - od urzędników, od personelu medycznego, od nas samych, jako obywateli, abyśmy powstrzymali wspólnie tę epidemię".
"Tylko te zabiegi, które nie ratują życia lub zdrowia, mogą zostać odłożone"
Zapytany, co można zrobić w sytuacji, gdy pacjent dowiaduje się, że jego zabieg został odwołany, odparł: - W zależności od sytuacji staramy się zbadać daną przyczynę, dlaczego ta operacja jest odwoływana, staramy się pomóc pacjentowi, który zawsze może wystąpić do dyrektora placówki, aby jeszcze raz jego dokumentacja została przeanalizowana.
Jak podkreślił gość TVN24, "w sytuacji, kiedy stan zdrowia bezpośrednio zagraża życiu, ta operacja, ten zabieg powinien zostać przeprowadzony". - Tylko te zabiegi, które nie ratują życia lub zdrowia, mogą zostać odłożone - zaznaczył.
Jak mówił, obowiązkiem szpitala jest w takiej sytuacji skontaktować się ze wszystkimi pacjentami, których operacja została przełożona i ich o tym poinformować. - Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że mogą być w tym zakresie trudności, ale to jest rola dyrektora danego podmiotu, aby być może zwiększyć zatrudnienie lub nadać akurat temu zadaniu priorytet w danym momencie.
- Jednocześnie - podkreślił - rolą wojewody i rolą zespołu kryzysowego działającego przy wojewodzie jest takie zorganizowanie, taka koordynacja przepływu pacjentów, aby pacjenci z tego szpitala, który został przekształcony w szpital jednoimienny zakaźny, a których leczenie musi być kontynuowane ze względu na stan zdrowia, znaleźli miejsce w innych szpitalach.
Jak zaznaczył, "zawsze mogą pojawić się jakieś nieprawidłowości". - Ja w takich sytuacjach radziłbym, aby kontaktować się niezwłocznie z nami pod numerem 800-190-590. Jest to bezpłatny numer telefonicznej informacji pacjenta. Zawsze staramy się pomóc, zawsze staramy się reagować - przekonywał.
Źródło: TVN24