- Być może w zmienionej atmosferze po wyborach wrócę do projektu zmian w konstytucji dotyczącego członkostwa Polski w UE - powiedział w radiu TOK FM Bronisław Komorowski. Zdaniem prezydenta, projektu nie udało się uchwalić nie dlatego, że premier nie chce przekazać mu większych kompetencji w prowadzeniu polityki zagranicznej.
Komorowski, który był w czwartek gościem radia TOK FM, nie zgodził się z poglądem, że nie doszło do uchwalenia jego projektu, gdyż premier Donald Tusk nie chce mu przekazać większych kompetencji w prowadzeniu polityki zagranicznej. - Chyba tak nie jest - powiedział prezydent.
W jego ocenie, sukcesem byłoby wprowadzenie tego typu projektu, ponieważ - jak mówił - uważa, iż on służy Polsce. - Rzeczą dziwną jest, że Polska jest jednym z niewielu krajów członków UE, który nie ma odpowiednich zapisów w konstytucji - podkreślił Komorowski.
Myślę, że takie zapotrzebowanie na szukanie konfliktu między mną a premierem Tuskiem wynika z faktu, że strasznie niektórych uwiera to, że akurat dzisiejszy układ personalny, który jest, gwarantuje dosyć harmonijną współpracę najwyższych organów władzy państwowej, to dotyczy i prezydenta, i premiera, i marszałka Sejmu, i marszałka Senatu. Prezydent Bronisław Komorowski
Jak mówił, był przekonany i nadal jest, że przyjęcie tych zmian byłoby "dobrym sygnałem" w czasie naszej prezydencji, świadczącym o zaangażowaniu Polski w pogłębianie się procesu integracji europejskiej.
- Z inicjatywy PO zgłoszono poprawki, które przywracały pierwotną wersję mojego przedłożenia do Sejmu, ale to zdaje się nie oznacza możliwości podtrzymania kompromisu. Na przyszłość wydaje się, że rzeczą absolutnie konieczną jest, jeśli się mówi serio o potrzebie zmian w konstytucji, to jednak zbudowanie też zdolności do budowania kompromisu - powiedział prezydent.
Napięcie musi być. Konflikt - nie.
Komorowski pytany był też o to, jaka jest jego przyjaźń z premierem Donaldem Tuskiem. Zdaniem prezydenta, z ustroju państwa wynika, że jakieś napięcie między tymi instytucjami musi być. - Problem tylko polega na tym, żeby nie towarzyszył temu ostry konflikt - zaznaczył prezydent.
- Myślę, że takie zapotrzebowanie na szukanie konfliktu między mną a premierem Tuskiem wynika z faktu, że strasznie niektórych uwiera to, że akurat dzisiejszy układ personalny, który jest, gwarantuje dosyć harmonijną współpracę najwyższych organów władzy państwowej, to dotyczy i prezydenta, i premiera, i marszałka Sejmu, i marszałka Senatu - zaznaczył Komorowski.
Premier "taktyczy", prezydent "pryncypi"
Premier, stojący na czele najważniejszej siły politycznej, ma wybory, musi w tym wypadku "taktyczyć". Ja mogę "pryncypić". Mogę mówić pryncypialnie: "koniecznie modernizacja, szybkie reformy", ale premier musi myśleć o tym, jakie to przyniesie skutki dla jego formacji politycznej. Bronisław Komorowski
Pytany co go różni z premierem odparł, że jedna podstawowa rzecz. - Prezydent (...) nie jest skrępowany tym, że się zbliżają wybory parlamentarne - przyznał. - Premier, stojący na czele najważniejszej siły politycznej, ma wybory, musi w tym wypadku "taktyczyć". Ja mogę "pryncypić". Mogę mówić pryncypialnie: "koniecznie modernizacja, szybkie reformy", ale premier musi myśleć o tym, jakie to przyniesie skutki dla jego formacji politycznej - powiedział Komorowski.
Zgodnie z prezydenckim projektem do konstytucji ma zostać dodany nowy rozdział X a regulujący kwestie członkostwa Polski w UE. Ustala on m.in. wysokość progów wyrażania przez polski parlament zgody na ratyfikację umowy międzynarodowej w relacjach Polski z UE. Zgodnie z propozycjami, wymagana będzie większość 2/3 zarówno w Sejmie, jak i w Senacie. Taka sama większość byłaby także wymagana w przypadku ewentualnej decyzji o wyjściu Polski z UE.
W nowym rozdziale konstytucji byłoby ponadto zapisane, że politykę Polski w UE prowadzi rząd, a prezydent w tym zakresie współdziała z premierem i właściwym ministrem.
Zaufanie? "Nie odpowiadałem na agresję"
W Poranku Radia TOK FM prezydent również pytany był, skąd bierze się tak wysokie zaufanie ze strony Polaków - według ostatnich badań waha się ono między 60 a 70 proc. pozytywnych reakcji.
- To nie jest tylko i wyłącznie źródłem dobrych dla mnie notowań - mówił prezydent. - Na to trzeba pracować przez wiele lat i budować przekonanie, że pozostałem sobą takim, jakim byłem od zawsze. Fakt, że nie odpowiadałem na agresywne zachowania w okresie wyborczym i powyborczym, też przekonał znaczną część ludzi, w tym znaczną część wyborców mojego konkurenta (Jarosława Kaczyńskiego - red.) - dodał.
Prezydent jest zdania, że to stwarza szanse na pojednanie Polaków, na zakończenie wojny polsko-polskiej. - Prawdopodobnie okres kampanii do parlamentu nie będzie temu sprzyjał. Ale potem chciałoby się, żeby coś z tych zapowiedzi działania na rzecz uspokojenia sceny politycznej, stało się faktem. Będę kontynuował swoje wysiłki - zapewniał.
Źródło: TOK FM, PAP