Platforma Obywatelska chce, by komisja śledcza badająca aferę hazardową jako pierwszego świadka przesłuchała byłą minister finansów w rządzie PiS Zytę Gilowską. Opozycja ma inny plan - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Politycy PO stwierdzają nieoficjalnie w rozmowie z gazetą, że by rozpocząć prace od zbadania najświeższych wątków afery hazardowej, najpierw trzeba przesłuchać właśnie Gilowską.
Dzięki temu sprawa dopłat do automatów miałaby być zbadana od początku (rozpoczęcia prac od tego właśnie wątku chce PiS).
- Na starcie było to, co z dopłatami działo się w Ministerstwie Finansów za czasów Gilowskiej. To wtedy wszystko się zaczęło. Pamiętajmy, że to ona powiedziała: "Gdy tylko ruszyłam ten temat, zwaliła się lobbingowa lawina - przekonuje rozmówca gazety. Jego zdaniem, Gilowska powinna wyjaśnić komisji, co miała na myśli, kto lobbował i jaki miał w tym interes.
Inny polityk z PO wskazuje, że była minister finansów mogłaby pomóc w pracach komisji wyjaśniając, kto był autorem pomysłu dopłat i po co zostały wymyślone.
PiS mówi "nie"
Oficjalnie nikt z prezydium komisji nie wymienia jednak, kto miałby być wezwany jako pierwszy. - Jutro spotykamy się na posiedzeniu poszerzonego prezydium i zastanowimy się nad harmonogramem naszej prac. Mamy mało czasu i musimy go dobrze wykorzystać - mówi przewodniczący Mirosław Sekuła z PO.
Jednocześnie potwierdza jednak, że sprawa dopłat do automatów mogłaby być wątkiem, od którego komisja rozpocznie prace.
- To wynika z dwóch rzeczy. Po pierwsze z racjonalności. A po drugie, jest to wątek, który możemy badać nie mając jeszcze certyfikatu dostępu do tajnych dokumentów - podkreśla Sekuła.
PiS obstaje jednak przy tym, by prace rozpocząć od tego, co z ustawą hazardową działo się już za rządów PO. - To jest w tej sprawie najważniejsze - przekonuje posłanka PiS Beata Kempa. Pytana o przesłuchanie Gilowskiej stwierdza: - To byłaby strata czasu.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Źródło zdjęcia głównego: TVN24