Pozycja ministra obrony Antoniego Macierewicza jest słabsza. Decyzja w sprawie byłego rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza oznacza odwołanie Macierewicza w przyszłości, a na pewno degradację - powiedział w "Jeden na jeden" europoseł Kazimierz Michał Ujazdowski.
Partyjna komisja PiS wyjaśniająca okoliczności powołania na pełnione funkcje Bartłomieja Misiewicza, byłego rzecznika MON i byłego szefa gabinetu Antoniego Macierewicza, negatywnie oceniła w czwartek jego postawę oraz przyjęła rezygnację z członkostwa w PiS.
W ocenie europosła Kazimierza Ujazdowskiego ta decyzja "oznacza albo odwołanie w przyszłości ministra Macierewicza z rządu, a na pewno jego degradację, to znaczy ogołocenie go z realnych kompetencji".
Dodał, że pozycja szefa MON jest słabsza. Zaznaczył jednak, że reakcja w sprawie Misiewicza przychodzi bardzo późno, pod wpływem opinii publicznej.
- Ona powinna być rozwiązana w sposób jednoznaczny wcześniej. Nie tylko dlatego, że ta kariera jest bardzo złym przykładem, ale po prostu nie można instrumentalizować młodego człowieka dla celów politycznych, bo to właściwie robił pan minister Macierewicz - podkreślił Ujazdowski. - Sensem kariery pana Misiewicza była zmiana hierarchii w wojsku. Jeśli człowiek bez wykształcenia przed trzydziestką brał udział w zmianach kadrowych w wojsku - zmuszano wysokich oficerów do składania mu meldunków - to rzecz nie polegała na jakimś błędzie czy zauroczeniu się młodym człowiekiem, tylko na używaniu go do tego, by pokazać nową hierarchię - tłumaczył.
Pytany, czy przed kampanią samorządową Macierewicz odejdzie z rządu, Ujazdowski odparł, że "to jest bardzo prawdopodobne".
"Niezrozumiała kwestia przyciągania ludzi niedojrzałych"
Ujazdowski skomentował prezentację działającej przy MON podkomisji kierowanej przez dr. Wacława Berczyńskiego. Wynikało z niej m.in., że Tu-154M miał zostać 10 kwietnia 2010 roku rozerwany eksplozjami w kadłubie, centropłacie i skrzydłach, a destrukcja lewego skrzydła rozpocząć się jeszcze przed przelotem nad brzozą. W kadłubie samolotu mogło - zdaniem podkomisji - dojść do wybuchu ładunku termobarycznego.
Europoseł bardzo krytycznie ocenił prezentację. - Jeśli ktoś działa w interesie państwa, nie może operować słowem "może, może się zdarzyło", jak czynił to pan Berczyński. Musi operować ustaleniami i dowodami potwierdzającymi ustalenia - podkreślił.
Odniósł się także do wypowiedzi Berczyńskiego w sprawie rezygnacji z podpisania kontraktu na śmigłowce Caracal. - Nie wiem, czy pani wie, ale to ja wykończyłem caracale - stwierdził w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" Berczyński. MON zaprzeczył.
Ujazdowski przyznał, że to kolejny kłopot ministra Macierewicza. - To jest jakaś dla mnie zupełnie niezrozumiała kwestia przyciągania do pracy publicznej ludzi niedojrzałych. Jak inaczej można ocenić tę wypowiedź - dodał.
"Prezydent powinien jasno wyrazić swój pogląd"
Europoseł mówił także o wątpliwościach prezydenta Andrzeja Dudy w sprawie projektu ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Szef prezydenckiego biura prasowego Marek Magierowski przekazał w "Kawie na ławę" w TVN24, że dotyczą one głównie wygaszenia mandatów członków KRS.
Ujazdowski powiedział, że "w sprawie wygaszania mandatów konstytucja jest jasna". - Członkowie Krajowej Rady Sądownictwa są wybierani na czteroletnią kadencję. Nie ma żadnego pola do interpretacji - dodał.
Podkreślił, że jeśli prezydent Duda wyrazi zastrzeżenia w postaci weta, będzie miał absolutną rację.
Jak dodał, prezydent powinien jasno wyrazić swój pogląd w tej sprawie, nie poprzez rzecznika.
"EKR nie powinien być własnością Prawa i Sprawiedliwości"
Ujazdowski mówił także o swojej pozycji w grupie Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy w Parlamencie Europejskim. Potwierdził, że ma zostać złożony wniosek PiS o usunięcie go z EKR. Dodał, że poinformowali go o tym Brytyjczycy.
- EKR nie powinien być własnością Prawa i Sprawiedliwości. Mam nadzieję, że stanie po stronie moich racji - powiedział Ujazdowski.
ZOBACZ CAŁY PROGRAM "JEDEN NA JEDEN":
Autor: js/tr/jb / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24