Dziś sejmowa komisja śledcza ds. nacisków przesłucha Mariusza Kamińskiego. Posłowie chcieli przesłuchać b. szefa CBA w grudniu, zdecydowali wówczas jednak o przesunięciu posiedzenia. Argumentowali, że najpierw muszą zapoznać się z październikową decyzją prokuratury w Rzeszowie, która przedstawiła Kamińskiemu zarzuty ws. afery gruntowej.
Kamiński w październiku usłyszał zarzuty nadużycia uprawnień, kierowania nielegalnymi działaniami operacyjnymi CBA dotyczącymi wręczenia łapówki osobom powołującym się na wpływy w resorcie rolnictwa i funkcjonariuszom publicznym oraz kierowania podrabianiem dokumentów i wyłudzeniem poświadczenia nieprawdy w oparciu o te dokumenty. Kamiński nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Wielokrotnie podkreślał, że wszystkie działania Biura były legalne.
Kamiński łączy sprawę postawienia mu zarzutów z działaniami CBA w sprawie przebiegu prac nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej. Twierdzi, że zarzuty były pretekstem dla premiera, żeby odwołać go z funkcji.
Akcja, która obaliła rząd
Finał akcji CBA związanej z aferą gruntową nastąpił w lipcu 2007 roku. CBA, podstawiając swoich agentów, wykryło, że dwóch mężczyzn powołując się na wpływy w ministerstwie rolnictwa, oferowało za łapówkę przekwalifikowanie gruntów na Mazurach z rolnych na budowlane. Łapówka miała być dla ówczesnego wicepremiera i ministra rolnictwa Andrzeja Leppera. Wskutek przecieku akcja została przerwana. Mężczyzn skazano w procesie o płatną protekcję, Lepper został zdymisjonowany. Afera spowodowała rozpad koalicji PiS-Samoobrona-LPR i nowe wybory, w wyniku których władzę przejęła PO z PSL.
I znów wykluczają Czumę
Przed przesłuchaniem Kamińskiego komisja zajmie się wnioskiem posłów PiS o wykluczenie z komisji jej szefa Andrzeja Czumy (PO). Ich zdaniem Czuma nie może uczestniczyć w przesłuchaniu byłego szefa CBA, ponieważ był prokuratorem generalnym i ministrem sprawiedliwości w czasie, gdy rzeszowska prokuratura przedstawiła Kamińskiemu zarzuty dotyczące afery gruntowej. Do tej pory Czumę próbowano odwołać już kilka razy.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24