- Dlaczego nikt nie protestuje? - pytają internauci, zaniepokojeni pomysłami Ministerstwa Kultury na nowelizację prawa prasowego. Wypowiedź ministra Bogdana Zdrojewskiego miała uspokoić, w polskiej sieci zawrzało. Internauci, forumowicze i specjaliści wyprzedzają się w udowadnianiu, że minister się myli.
– Blogerzy mogą spać spokojnie – powiedział w środę Bogdan Zdrojewski, zapewniając, że blogów i indywidualnych stron internetowych nie trzeba będzie rejestrować w sądzie jako dzienniki. Minister kultury dementował w ten sposób wątpliwości "Rzeczpospolitej" i specjalistów, którzy alarmowali, że projekt nowelizacji prawa prasowego może skomplikować życie internautom.
Intencje ministra
Minister Zdrojewski tłumaczył: - W projekcie nowelizacji napisane jest wprost, że blogi nie podlegają rejestracji. "Otóż nie ma takiego zapisu. Jest w uzasadnieniu, które nie jest tekstem normatywnym" skomentował w swoim serwisie internetowym prawnik Piotr Waglowski.
Według specjalistów, którzy od środy między innymi na swoich blogach analizują projekt, uspokajanie internautów to tylko dobre intencje ministra, bo "projekt ustawy jest jaki jest". Nowelizacja nakłada bowiem obowiązek rejestracji publikacji prasowych, w tym także publikacji elektronicznych pod karą grzywny, ale nie precyzuje dokładnie, co jest publikacją prasową.
Czy Zdrojewski przeczytał własny projekt?
"Nie ma definicji publikacji prasowych, więc - mówiąc wprost, wypowiedź przepytywanego przez dziennikarzy ministra nie ma uzasadnienia w przedstawionym przez prowadzone przez niego ministerstwo projekcie ustawy."
"Zdrojewski chyba nie czytał własnego projektu" – podsumował krótko na swoim blogu inny prawnik, Olgierd Rudak.
"Zasypmy sądy zgłoszeniami"
A to nie koniec wątpliwości. "Ja ciekaw jestem, co by się stało, gdyby wszyscy prowadzący serwisy internetowe zaraz po wejściu w życie nowych przepisów złożyli wnioski o rejestrację. Nie wiem ile jest takich serwisów, ale chyba nie pomylę się mówiąc o setkach tysięcy. Wyobrażacie sobie, co by się działo w sądach? Roboty na ładnych kilka lat" – zauważa jeden z internautów serwisu Waglowskiego.
Inni proponują wykorzystać nowe przepisy do przeprowadzenia społecznej akcji: „Większość posłów czy działaczy ma swoje strony internetowe, jeśli nowelizacja wejdzie w życie i w tym czasie pojawi się u nich jakiś news – jeśli nie zarejestrowali tej strony i nie dostali numeru ISSN – możemy to zgłosić. Tym samym proponuję akcję społeczna polegająca na zawaleniu sądów setkami, tysiącami zgłoszeń” – namawia Emill w serwisie Wykop i podsumowuje: „Niech ich durne pomysły obrócą się przeciwko nim”.
Internetu nie da się ujarzmić?
Blogerzy i forumowicze zastanawiają się też, czy nowe prawo prasowe to początek wojny rządu z internautami. „To próba ujarzmienia internetu. Trzeba mieć rękę na pulsie.” – pisze na stronach naszego serwisu internauta Ryba.
„Racja.” – odpowiada mu PIS&Love: „Wiele osób stwierdziłoby z pewnością , że Internetu nie można ujarzmić. Doprawdy? W Chinach i kilku innych państwach Sieć precyzyjnie wykastrowano. W Iranie niby trwa `twitterowa rewolucja', ale rząd odciął przecież od Internetu większość obywateli. Tak samo może być i w Europie - jeśli tylko politycy znajdą odpowiednie uzasadnienie.”
Krytyka w parlamencie
Z dystansem do projektu ministra Zdrojewskiego odniósł się oczywiście rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Mariusz Błaszczak. - Pan minister nie dostrzegł niebezpieczeństw jakie niesie ten projekt - ocenił Błaszczak.
Bardziej zaskakujące jest jednak, że skrytykował go również przewodniczący klubu parlamentarnego PO Zbigniew Chlebowski. - Mam dystans do tego projektu Ministerstwa Kultury, bardzo kontrowersyjnego - uważa poseł.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, sxc.hu