Mariuszowi Kamińskiemu jako szefowi CBA prokuratura chciała postawić 39 zarzutów, w tym wyłudzania zgody na podsłuch, nadużywania stanowiska i bezprawnego prowadzenia operacji specjalnej - ma wynikać z tajnego wniosku z 2014 roku opisanego we wtorek przez "Gazetę Wyborczą". Potwierdzałby on słowa "agenta Tomka", który w reportażu "Superwizjera" ujawnił kulisy operacji w sprawie tak zwanej willi Kwaśniewskich.
O uchylenie immunitetu Kamińskiego wnioskowała w 2014 roku Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, która chciała mu postawić zarzut przekroczenia uprawnień podczas czynności operacyjnych CBA w czasach, kiedy nim kierował.
Wniosek prokuratury przepadł w Sejmie, ponieważ nie udało się uzyskać wymaganej większości 231 głosów. W głosowaniu udział wzięło 419 posłów, za uchyleniem opowiedziało się 216, przeciw 160, wstrzymało się 43 posłów. Obrady Sejmu były utajnione, odtajniono jedynie wyniki głosowania.
"Gazeta Wyborcza" ujawniła w piątek szczegóły z wniosku prokuratury, który został w 2014 roku skierowany do Sejmu.
Operacja "Krystyna"
Zarzuty dotyczą działań w trakcie operacji z lat 2007-2009, której nadano kryptonim "Krystyna". Miała ona na celu udowodnienie, że były prezydent Aleksander Kwaśniewski i jego żona kupili willę w Kazimierzu Dolnym za nielegalnie zdobyte pieniądze.
Jak pisze "Wyborcza", z prokuratorskiego wniosku wynika, że Kamiński "założył lub usiłował nielegalnie założyć" 37 podsłuchów. Miał też złożyć do prokuratora generalnego fałszywe zawiadomienie o popełnieniu czynu kryminalnego przez Jolantę Kwaśniewską oraz złamać przepisy przy zakupie kontrolowanym willi w Kazimierzu Dolnym, która miała należeć do byłego prezydenta i jego żony.
Mariuszowi Kamińskiemu "chciano postawić zarzuty wielokrotnego złamania prawa i wykorzystania pełnionej funkcji do akcji przeciw byłemu prezydentowi" - czytamy w "GW".
Prokuratura we wniosku, do którego dotarła gazeta, stwierdziła, że prowadząc akcję "Krystyna", ówczesny szef CBA "nie dopełnił obowiązków związanych z zapewnieniem przestrzegania prawa przez kierowaną służbę". Według śledczych Kamiński nie miał "podstaw faktycznych i prawnych" do ścigania Kwaśniewskich, a "wstępne ustalenia CBA nie potwierdziły uzyskanych informacji" o nieprawidłowościach związanych z willą - pisze gazeta.
Prokuratura stwierdza też - jak informuje dziennik - że Kamiński "przekroczył swoje uprawnienia, kierując wnioski o zarządzenie kontroli operacyjnej (podsłuchy) wobec Jolanty Kwaśniewskiej" i trzech innych osób, a "w uzasadnieniach wszczęcia kontroli wskazywał niezgodne z prawdą ustalenia, podczas gdy prawidłowa i rzetelna analiza uzyskanego materiału nie uzasadniała podejmowania takich czynności". Zdaniem prokuratury Kamiński "działał na szkodę interesu prywatnego" byłego prezydenta i jego żony, "a także na szkodę interesu publicznego przejawiającego się w gwarancji właściwego stosowania (prawa)".
"GW" pisze jednak, że prokuratura po głosowaniu w Sejmie była bezsilna. "Dziewięciu posłów koalicji rządzącej - siedmiu z PO i dwóch z PSL - głosowało przeciw wnioskowi. Aż 43, w tym sześcioro z lewicy, się wstrzymało" - dodaje gazeta. Prokuratura musiała umorzyć sprawę. Jak pisze "Wyborcza", w dokumencie o umorzeniu znajdowały się stwierdzenia, że miał wyłudzać podsłuchy, fałszować materiały i nie miał podstaw do ścigania byłego prezydenta i jego żony.
Po przejęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość wznowiono postępowanie i jeszcze w tym samym dniu - 29 sierpnia 2016 roku - ponownie umorzono. Tym razem - jak zaznacza "GW" - nie z powodów formalnych, ale z orzeczeniem, że Kamiński działał zgodnie z prawem i nie złamał w sprawie Kwaśniewskich żadnych przepisów.
"Spowiedź agenta Tomka". Reportaż "Superwizjera"
Były funkcjonariusz Centralnego Biura Antykorupcyjnego Tomasz Kaczmarek, znany jako "agent Tomek", w wyemitowanym w sobotę w TVN24 reportażu "Superwizjera" oskarżył szefa MSWiA, ministra koordynatora służb specjalnych, byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego, a także byłego wiceszefa Biura, a obecnie zastępcę Kamińskiego Macieja Wąsika o wywieranie nacisków podczas operacji dotyczącej tak zwanej willi Kwaśniewskich.
Według Kaczmarka dowody zebrane w operacji dotyczącej willi w Kazimierzu Dolnym, która miała rzekomo należeć do byłej pary prezydenckiej Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich, są wynikiem "rozkazów i poleceń od Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika".
- Miałem wytworzyć przeświadczenie, że dom w Kazimierzu Dolnym należy do Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich. Ja osobiście nigdy takiego przeświadczenia nie powziąłem, a moje notatki i złożone zeznania są efektem nacisków ze strony moich byłych przełożonych - powiedział były agent Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Źródło: Gazeta Wyborcza, TVN24