Eksperci Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych (PKBWL) przez całą niedzielę pracowali na miejscu sobotniej katastrofy samolotu piper navajo pod Częstochową. Specjaliści mają m.in. podejrzenia co do sprawności silników maszyny. Szef zespołu badawczego wyjaśniającego katastrofę Andrzej Pussak poinformował, że w ciągu 30 dni powstanie wstępny raport na temat wydarzeń. - PKBWL nie orzeka o winie, ma znaleźć przyczynę tego zdarzenia, co aktualnie czynimy oraz określić profilaktykę - zaznaczył.
Częstochowska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie sobotniej katastrofy samolotu piper navajo. W wypadku maszyny używanej przez prywatną szkołę spadochronową zginęło 11 osób, uratowana została jedna – 40-letni mężczyzna.
Na miejscu zdarzenia pracowali również eksperci Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
W niedzielę jej specjaliści – przy pomocy m.in. strażaków - rozpoczęli rozbiórkę samolotu. Tego dnia udało się to zrobić w około 90 proc. Od wraku zostały też oddzielone najbardziej newralgiczne – według PKBWL - elementy, czyli silniki.
O tym, jak przebiegała ich praca poinformował na konferencji prasowej członek przedstawiciel komisji, Andrzej Pussak.
- Mamy podejrzenia, choć to na razie tylko hipotezy, co do sprawności tych silników. Wiele elementów świadczy o tym, że mogły działać w sposób nieprawidłowy - poinformował Pussak. Wskazał, że chodzi o 300-konne jednostki napędowe produkcji firmy Lycoming.
Pytany o nieoficjalne informacje, jakoby piper, który uległ katastrofie, miał przed nią problemy z jednym silników (m.in. problemy z uruchamianiem), Pussak zaznaczył, że "tajemnicą poliszynela jest, że samolot miał już w trakcie transportu ze Stanów Zjednoczonych międzylądowanie na Grenlandii, gdzie były kłopoty z silnikiem".
Awaria silnika? Duże obciążenie samolotu?
Ekspert dodał, że "duży zakres zdjęć, które są w posiadaniu Komisji, świadczą o dużym i gęstym zadymieniu tych silników". - To symptom świadczący, że być może coś było z nimi nie tak - wyjaśnił.
- Ustawienie łopat śmigła, zniszczenie tych łopat, kątów natarcia tych łopat i stan techniczny silnika sugerują, że Komisja idzie we właściwym kierunku - ocenił. Pussak odniósł się też do hipotez sugerujących, że do katastrofy mógł przyczynić się ciężar samolotu.
- Przy tak wysokich temperaturach, jakie panowały w sobotę i ten element jest brany bardzo poważnie pod uwagę- zaznaczył.
Dodał jednak, że PKBWL nie określiła jeszcze ciężaru maszyny w chwili katastrofy.
- Nieszczęście polega m.in. na tym, że część dokumentacji była na pokładzie statku powietrznego, w tym popularny wśród pilotów PDT, czyli pokładowy dziennik techniczny, w którym jest opisywana całodzienna historia samolotu - wyjaśnił.
80 proc. samolotu spalone
Pussak dodał, że eksperci prowadzą teraz "jubilerską robotę", zdejmując wszystkie elementy maszyny, aby dostać się do kokpitu, który "jest całkowicie zdeformowany". To tam - jak wytłumaczył - znajdują się główne elementy, być może również te rejestrujące lot.
Nie wiadomo też na razie czy katastrofę mogły przetrwać ew. nośniki takich danych. W poniedziałek eksperci dokończą rozbiórkę samolotu, zajmą się też kontrolą wszystkich dokumentów – tak technicznych, jak i personelu latającego.
Specjalista Komisji podał też m.in., że ułożenie samolotu w miejscu katastrofy świadczy o tym, że zderzył się on z ziemią pod bardzo dużym kątem pochylenia (ok. 90 stopni w stosunku do osi podłużnej samolotu), a także przechylenia (ok. 70-80 stopni). Wrak uległ mocnemu zniszczeniu: niezależnie od uszkodzeń od uderzenia o ziemię spłonął w ok. 80 proc.
Pussak zapytany o to, jak długo pozostaną na miejscu zdarzenia, odpowiedział, że "do zakończenia badania". - Póki nie zwieziemy wszystkich elementów. W tej chwili nasza praca polega m.in. na tym, że opisujemy każdy znaleziony element i segregujemy: które pójdą do utylizacji, a które będą przyczynkiem do dalszych badań - wyjaśnił.
Raport wstępny w ciągu 30 dni
Pussak przypomniał, że PKBWL ma 30 dni, by przedstawić raport wstępny. - Jestem w tym okresie zobligowany powiadomić społeczeństwo, co już zrobiliśmy i jakie zalecenia profilaktyczne poszły w ślad za tym, co odkryliśmy. Naprawdę nie potrafimy wróżyć z fusów - powiedział.
- PKBWL nie orzeka o winie, ma znaleźć przyczynę tego zdarzenia, co aktualnie czynimy i określić profilaktykę - zaznaczył.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie prok. Tomasz Ozimek poinformował ok. godz. 19. oględziny samolotu zostały już tego dnia zakończone.
Autor: kg//kdj / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24