Jacek Suzin, były dyrektor łódzkiego szpitala im. Madurowicza, został w poniedziałek skazany na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata za niedopełnienie obowiązków na oddziale położniczym i patologii noworodków. W 2002 roku wskutek zarażenia sepsą zmarło tam siedemnaścioro dzieci. Kolejne 73 noworodki zostały zakażone groźnymi bakteriami. Wyrok nie jest prawomocny.
Były dyrektor został oskarżony o niedopełnienie obowiązków i sprowadzenie zagrożenia epidemiologicznego. Sąd uznał jednak, że Suzin nieumyślnie nie spełnił tylko jednego obowiązku z kilku zarzucanych mu przez prokuraturę. Chodzi o brak wprowadzenia systemu badań, identyfikacji i rejestracji szczepów bakteryjnych, którego wprowadzenie nakładała na dyrektora ustawa o chorobach zakaźnych.
W ocenie sądu oskarżony był tylko jedną z osób odpowiedzialnych w tej sprawie, a zaniedbań dopuścił się także ordynator oddziału, który jednak nie został objęty aktem oskarżenia. Wyrok nie jest prawomocny.
Rażące zaniedbania
Śledztwo w tej sprawie trwało niemal cztery lata. Wszczęte zostało jesienią 2002 r., po doniesieniach w mediach o zgonie czwórki zakażonych bakterią klebsiella pneumoniae noworodków. Początkowo stwierdzono zakażenie tą bakterią u 13 dzieci urodzonych w tym szpitalu; w trakcie śledztwa wyszło jednak na jaw, że doszło do zakażenia znacznie większej liczby dzieci, a pierwszy zgon noworodka na sepsę nastąpił już w styczniu 2002 r.
Dyrekcja "Madurowicza" próbowała tłumaczyć, że doszło do nieszczęśliwego zbiegu okoliczności i że trzy noworodki zaraziły się od matek.
Zdaniem prokuratury do zgonów doprowadziły rażące zaniedbania i bardzo złe warunki sanitarne na oddziałach położniczym i patologii noworodka. Dyrektorowi zarzucono też brak nadzoru nad zgłaszaniem przypadków zachorowań na posocznicę do powiatowego inspektora sanitarnego.
Sąd: nie tylko dyrektor jest winien
Zdaniem sądu oczywiste jest, że nie tylko Suzin jest odpowiedzialny za to, co się stało. - Jest jedną z osób odpowiedzialnych. Niewątpliwie zaniedbań dopuścił się również ten, kto bezpośrednio nadzorował oddział, czyli jego ordynator. Niemniej nie zwalania to oskarżonego od odpowiedzialności w ogóle – argumentowała sędzia Izabela Dercz.
Po ogłoszeniu wyroku Suzin ogłosił, że jest niewinny, a kara jest zbyt surowa.
Będzie apelacja?
Byłemu szefowi szpitala groziła kara nawet do 12 lat więzienia. Jednak prokuratura domagała się dla byłego dyrektora trzech lat więzienia oraz zakazu pełnienia funkcji kierowniczych w służbie zdrowia przez pięć lat.
Oskarżony nie przyznał się do zarzucanych mu przestępstw. Obrońca Suzina, mec. Wojciech Woźniacki nie wykluczył apelacji. Podkreślił, że z kilkunastu zarzutów nieprawidłowości stawianych prof. Suzinowi został jeden, a sąd wskazał także, że liczba oskarżonych powinna być zdecydowanie większa. Natomiast prokurator Małgorzata Bieniaszczyk zapowiedziała, że podejmie decyzję o apelacji po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku.
Matki noworodków: kara jest za niska
Obecne w sądzie matki zmarłych noworodków zgodnie przyznały, że nie są zadowolone z wyroku, a karę uznały za zbyt niską. Podkreśliły, że sąd słusznie uznał, iż nie tylko dyrektor ponosi odpowiedzialność za to co się stało. - Jeśli za to zostałby skazany ordynator oddziału, to wtedy może byłoby inaczej – mówiła jedna z matek występująca jako oskarżycielka posiłkowa. Ona i inna kobieta zapowiedziały walkę o odszkodowania od szpitala.
Wcześniej rodzice czwórki zmarłych noworodków wystąpili do sądu z pozwami przeciw placówce, domagając się po ok. 100 tys. zł odszkodowania. Kilka spraw zakończyło się zawarciem ugody i szpital wypłacił im odszkodowania sięgające ponad 40 tys. zł.
Jacek Suzin został odwołany z funkcji dyrektora szpitala im. Madurowicza w listopadzie 2006 roku.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24