- Wniosek o uchylenie immunitetu senatorowi Krzysztofowi Piesiewiczowi był w pełni oparty na zeznaniach szantażystów - tłumaczył w "Kropce nad i" Zbigniew Romaszewski. Senator PiS podkreślił, że właśnie to stało się powodem odrzucenia przez Izbę Wyższą wniosku prokuratury.
- Cały ten materiał dowodowy właściwie oparty jest wyłącznie na zeznaniach szantażystów, z czego cztery punkty dotyczą zeznań szantażystki, a w trzech są jakieś inne zeznania. Ale wszystko to są zeznania szantażystów, którzy już od roku są w stanie komunikować się ze sobą, ustalać zeznania - powiedział senator PiS.
Dodał również, że prokuratura nie poinformowała senatorów o innym ważnym fakcie. - Prokuratura nie była na tyle uprzejma, by poinformować Senat, że ta sprawa jest elementem wielkiej sprawy szantażowej. Sprawy, która się ciągnie już ponad rok.
Zapłacił, by to zakończyć
Senator zapytany, dlaczego Piesiewicz postanowił zapłacić szantażystom, odpowiada: bo chciał mieć już spokój.
Dowody, na których opierał się wniosek były całkowicie bezwartościowe. Zbigniew Romaszewski, senator PO
- Sądził, że wszystko już zostało opłacone i będzie miał święty spokój. Dla mnie jest to obcy sposób myślenia, ale ludzie popełniają takie błędy. Senator Piesiewicz dostatecznie dużo błędów w tej sprawie popełnił i to jest rzecz bezdyskusyjna.
Podobnym błędem, zdaniem Zbigniewa Romaszewskiego, było podpisanie przez Piesiewicza wniosku o zrzeczenie się immunitetu.
- Cały proces szantażu, któremu podlegał od końca 2008 roku nadwyrężył jego stabilność psychiczną do tego stopnia na przykład, że właściwie bez czytania wniosku o uchylenie immunitetu wyraził na niego zgodę. Bo już miał ochotę wreszcie się od tego oderwać.
Chodziło o szantaż
Pozostają jednak kompromitujące zdjęcia, ujawnione przez jeden z tabloidów, na których widać senatora wciągającego do nosa biały proszek.
- Tu możemy puścić wodze swojej fantazji, bo nic więcej na ten temat nie wiemy. Ja rozumiem, że problem polegał na tym, by otumanionemu człowiekowi zrobić kompromitujące zdjęcia. Czy to była kokaina? A może mąka… byle zaczął wciągać, móc zrobić kompromitujące zdjęcia, o to głównie chodziło - podkreślił Zbigniew Romaszewski.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24