- Rząd powinien przemyśleć przewidziane w prawie środki nacisku, by zdyscyplinować lekarzy - powiedział w "Sygnałach Dnia" Ludwik Dorn. - W kodeksie karnym są przepisy, które pozwalają pociągnąć ich do odpowiedzialności - zapewnia Janusz Kaczmarek.
- Lekarze, odchodząc od łóżek pacjentów, zbiorowo łamią przysięgę Hipokratesa. Obecna sytuacja stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentów - mówi marszałek Dorn. Zastrzegł, że mówiąc o środkach nacisku nie ma na myśli wcielania lekarzy do wojska, a jedynie sprawdzenie, czy nie łamią oni prawa odmawiając leczenia pacjentów. Nawiązał w ten sposób do swojej wypowiedzi z grudnia 2005 roku, kiedy - jeszcze jako szef MSWiA - ostrzegał, że może wziąć lekarzy "w kamasze". - Wtedy wystarczyły te słowa. 1 stycznia 2006 r. około 10 mln potencjalnych pacjentów miało pozostać bez lekarskiej pomocy. Towarzystwo się przestraszyło i 1 stycznia wszystkie gabinety były otwarte. Żadna matka z dzieckiem nie odeszła spod gabinetu lekarza podstawowej opieki zdrowotnej - tłumaczy Dorn.
Dorn stwierdził też, że "opowiadania o straszliwej nędzy w jakiej żyją lekarze, są psu na budę warte" i "można je między bajki włożyć", strajki poważnie naruszyły porządek w służbie zdrowia i teraz trzeba go przywrócić. - Rząd powinien wystąpić nie tylko z planem rozmów, ale także zdyscyplinowania lekarzy.
Zaznaczył, że inaczej przebiegają protesty pielęgniarek, którym strajk nie przeszkadza w zajmowaniu się pacjentami, bo protestują rotacyjnie.
Marszałek Dorn dzisiaj dobiera słowa inaczej niż w grudniu 2005 roku, ale jego następca, obecny szef MSWiA potwierdza, że istnieje prawna możliwość "brania lekarzy w kamasze". Dodaje jednak, że na razie nikt nie bierze pod uwagę takiego posunięcia. Janusz Kaczmarek zapewnił, że resort ma przygotowany plan awaryjny na wypadek kryzysu. - Szpitale pozbawione lekarzy, będą miały możliwość korzystania z medyków zatrudnionych w placówkach MSWiA i MON-u. Nie wykluczam też możliwości sprowadzania specjalistów z Ukrainy - powiedział szef ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji. - Lekarze muszą się liczyć z konsekwencjami swoich decyzji. Jest wiele przepisów, w tym także w kodeksie karnym, które odnoszą się do osób narażających życie pacjentów - dodał.
Według kodeksu karnego, "kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu", podlega karze więzienia do 3 lat. Jeżeli na takiej osobie ciąży ponadto odpowiedzialność za czyjeś zdrowie i życie, to wówczas grozi jej kara od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Źródło: IAR, TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24