W czwartek dziennik „Fakt” napisał, że rzeczniczka rządu szkoliła w zakresie komunikacji z mediami posłów opozycji, m.in. Przemysława Wiplera. Aktywność tę miała prowadzić w czasie, gdy pracowała w gabinecie ówczesnej marszałek Sejmu, Ewy Kopacz. Szkolenia miał organizować Adam Piechowicz, obecnie główny doradca Prezesa Rady Ministrów.
Doniesienia te spowodowały trzęsienie ziemi w najbliższym otoczeniu szefowej rządu. Do dymisji podali się zarówno Sulik, jak i Piechowicz, a także szefowa gabinetu politycznego Kopacz, Jolanta Gruszka.
Premier zapowiedziała, że odświeżony skład będzie szansą na "nowe otwarcie".
Iwona Sulik zapewnia, że nie otrzymała od Przemysława Wiplera żadnej oferty współpracy i nie pobierała od niego wynagrodzenia. "Z posłem Wiplerem spotykałam się, ponieważ radził się mnie, tak jak wielu innych posłów czy dziennikarzy, jak oceniam jego politykę medialną i wizerunkową. W sposób czysto koleżeński wypowiedziałam swoją prywatną opinię" - napisała była rzeczniczka rządu w oświadczeniu.
"Nie pytałem o charakter ich relacji"
Umowę z założonym przez Wiplera Stowarzyszeniem "Republikanie" zawarł za to Adam Piechowicz. Według przesłanych przez posła dokumentów zakres usług świadczonych przez byłego doradcę premier obejmował "zestawienie wystąpień w mediach liderów Stowarzyszenia 'Republikanie'". Rachunki zostały wystawione za wrzesień i październik 2013 r. Każdy na cztery tysiące złotych. Tymczasem to właśnie pod koniec października Przemysław Wipler wdał się w bójkę z policją przed jednym z warszawskich klubów.
Autor: kg/kka / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24