Lekarz wezwany do chorego dziecka, nie był w stanie zbadać 1,5-rocznego pacjenta, ani nawet prawidłowo wypisać skierowania do szpitala. Zaniepokojona matka wezwała policję. Pediatra miał 1,8 promila alkoholu we krwi.
We wtorek około 20.00 matka 1,5-rocznego dziecka zadzwoniła do Poradni Zdrowia na warszawskiej Woli, aby wezwać lekarza do chorej córeczki. Po kilkudziesięciu minutach na miejscu zjawił się pediatra.
Miał kłopot z mówieniem
48-letni mężczyzna nawet nie zbadał chorego dziecka. Miał trudności z wysławianiem się. Bełkotał tak, że trudno było go zrozumieć. Nie potrafił też prawidłowo wypisać skierowania do szpitala. Musiała mu w tym pomóc matka dziecka. Z każdą minutą kobieta miała coraz więcej podejrzeń, że lekarz jest pijany. Gdy opuścił jej mieszkanie, natychmiast powiadomiła o swoich podejrzeniach policję. Wskazała też poradnię, w której zatrudniony był pediatra.
Ostatni dyżur?
Policjanci pojechali do przychodni. Tam zastali 48-letniego lekarza, który kilkanaście minut wcześniej był z wizytą u chorego na Ochocie. Zbadali jego stan. Wyszło na jaw, że miał on 1,8 promila alkoholu we krwi.
Trafił do izby wytrzeźwień, w środę stanie przed prokuratorem. Może usłyszeć zarzut narażenia pacjentów na utratę zdrowia i życia, za co grozi do 5 lat więzienia. Najprawdopodobniej straci pracę, a sąd może mu nawet zakazać wykonywania zawodu.
bas/tr
Źródło: tvn24.pl, policja Warszawa
Źródło zdjęcia głównego: TVN24