Kilka działek dali mi rodzice - twierdzi Daniel Obajtek w rozmowie z "Faktem". Wille, dworek, ziemie, mieszkania, to wszystko budzi wątpliwość. Sprawę badało CBA i ma zbadać ponownie, ale finanse to jedno. Inna kwestia to łączenie pracy samorządowca z biznesem, na co nie zezwala prawo. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Biznesowy i polityczny los Daniela Obajtka zależy od prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyńskiego. Jak podaje Wirtualna Polska, doszło między nimi do spotkania. - Żadnych spotkań nie powinno być. Wicepremier do spraw bezpieczeństwa powinien postawić w najwyższej gotowości wszystkie służby państwowe: CBA, prokuraturę, i powinny zacząć się śledztwa - uważa Marcin Kierwiński z Koalicji Obywatelskiej.
Zamiast nich - według WP - były żarty. Prezes PiS, nawiązując do willi Obajtka za pięć milionów złotych w okolicach Wieliczki, miał powiedzieć, że "dom za pięć milionów to Obajtek musiał kupić w centrum Warszawy". - Pan prezes Jarosław Kaczyński nie jest śledczym i to nie on będzie rozstrzygał sprawy, bo zarzuty dotyczą sytuacji, które powinna rozstrzygać CBA, prokuratura, organy ścigania - stwierdza Waldemar Buda z PiS.
Daniel Obajtek zwrócił się do CBA z wnioskiem o ponowną lustrację swoich oświadczeń majątkowych, które były sprawdzane już dwukrotnie. - Ta kontrola obejmowała czas do roku 2018, dlatego w imieniu mojego klienta deklaruję, że w jak najszybszym czasie sami z własnej woli dostarczymy dokumenty za lata 2019 i 2020 - informuje jego pełnomocnik Maciej Zaborowski.
Obajtek tłumaczy
OKO.press opublikował listę nieruchomości i działek, które należą do Daniela Obajtka lub do członków jego rodziny. Nie ze wszystkich prezes Orlenu potrafi się wytłumaczyć, i o te nieruchomości pytali dziennikarze "Faktu", z którymi spotkał się Obajtek.
"A jak ja bym się pana zapytał, ile pan ma nieruchomości, to by mi pan odpowiedział? Jeszcze raz powtórzę: zostałem dokładnie sprawdzony przez odpowiednie służby" - stwierdza prezes Orlenu. Waldemar Buda podkreśla, że "w Polsce nie jest zakazane posiadanie majątku". - Jeżeli ktoś dobrze zarabia, to ma prawo inwestować swoje środki w różne inwestycje - dodaje.
Dworek na Pomorzu Daniel Obajtek kupił za bezcen. Budynek był w fatalnym stanie. Użyczył go na dziesięć lat fundacji Kresy RP, która pozyskała kilkaset tysięcy złotych środków publicznych na jego remont, po czym rozwiązała umowę. Teraz dworkiem zarządza fundacja Handicap, która znowu pozyskała środki na jego remont.
"Przyrzekłem sobie kiedyś, że jeśli do czegoś dojdę w życiu, to zrobię coś dla dzieci, które borykają się z problemami. I tak też zrobiłem" - mówi w wywiadzie dla "Faktu" Obajtek. Ale Beata Maciejewska z Lewicy zwraca uwagę, że "tam nie ma ani jednego dziecka". - To jest dworek w stanie surowym, bez okien, nie ma możliwości, żeby pomóc jakiemukolwiek dziecku – dodaje.
"On nie ma hamulców"
Sprawa finansów to jedno. Opozycja zarzuca, że Obajtek - będąc wójtem Pcimia - kierował prywatną firmą, a na to nie zezwala prawo. "Nie miałem żadnych umów z tą firmą. Znam osoby, które ją prowadzą i kiedyś byłem ich wspólnikiem. Nie wiadomo, jaki był kontekst tych rozmów, to nie były rozmowy w konkretnym miejscu, tylko telefoniczne. Poza tym kto pamiętałby rozmowy sprzed kilkunastu lat?" – tłumaczy się Obajtek.
Z nagrań, które opublikowała Gazeta Wyborcza, może wynikać coś zupełnie innego. - On nie ma hamulców, nie zna oporów, działa według zasad nieznających prawa, opinii publicznej, kontroli, wstydu - stwierdza były prezydent Aleksander Kwaśniewski.
Obajtek zwrócił się także do prokuratury o kontrolę postanowienia Prokuratury Rejonowej w Krakowie. - Postanowienia z 2016 roku o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie tak zwanego rzekomego składania fałszywych zeznań przez pana Daniela Obajtka - przekazuje Maciej Zaborowski. To - zdaniem opozycji - ucieczka do przodu i próba przekonania prezesa PiS, że nie ma sobie nic do zarzucenia.
Źródło: TVN24