Postawienia przed sądem byłych szefów CBA i ABW domagają się posłowie PO w swoich poprawkach do raportu „naciskowej” komisji śledczej. Chcą zmian w prawie i postulują by kontrolę nad podsłuchami przejął sędzia śledczy. Głosowania nad poprawkami odbędą się w środę.
Poprawki posłów Krzysztofa Brejzy i Agnieszki Hanajczyk z PO diametralnie zmieniają projekt raportu autorstwa ich partyjnego kolegi Andrzeja Czumy. Szef komisji śledczej ds. nacisków na początku sierpnia stwierdził, że nie znalazł dowodów by za rządów PiS ktoś wywierał naciski na prokuratorów, policjantów i służby specjalne oraz by bezprawnie inwigilowano dziennikarzy. Pozostali członkowie tej komisji z PO uważają, że dowody były.
Wiele dowodów
„Postępowanie przed Komisją dostarczyło wielu dowodów, iż w okresie od 31 października 2005 r. do 16 listopada 2007 r. istniała bardzo silna polityczna presja by działania prokuratury i służb specjalnych ukierunkowane były przede wszystkim na walkę z „układem” definiowanym jako źródło wszelkich patologii w Polsce” - głoszą Brejza i Hanajczyk w poprawkach, które złożyli w piątek. Tłumaczą, że w prokuraturze i służbach specjalnych obowiązywała ścisła hierarchia, podwładni musieli liczyć się z wolą przełożonych.
Wszechobecny „układ”
Zaś tymi przełożonymi byli politycy PiS (szefowie i wiceszefowie CBA i ABW) lub osoby z nimi blisko związane. W swoich publicznych wypowiedziach ci przełożeni wielokrotnie powtarzali, że chcą zniszczyć „układ”. „Jako element układu mógł zostać określony polityk, biznesmen, dziennikarz, lekarz, prokurator, w praktyce każdy, kto nie zgadzał się z polityczną wizją PiS” - uważają Brejza i Hanajczyk w ich wersji punktu 8.1 projektu raportu. - W projekcie sprawozdania Czumy brakuje wyraźnego stwierdzenia, że służby i prokuratura kierowały się motywacjami politycznymi swoich szefów, czynnych polityków PiS – mówi poseł Brejza.
Kaczyński i Ziobro naruszyli Konstytucje?
Czuma w swoim projekcie uznał, że działalność Jarosława Kaczyńskiego w czasie gdy był premierem „nie nasuwa zastrzeżeń”. Jego zdaniem nie ma też podstaw by zarzucić naruszenie prawa byłemu ministrowi sprawiedliwości. Z tymi zapisami nie zgadzają się posłowie PO.
„Jednoznacznie negatywnie natomiast ocenia Komisja działania byłego Prezesa Rady Ministrów Jarosława Kaczyńskiego oraz byłego Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, których zachowania stanowiły naruszenie konstytucyjnych zasad legalizmu i równości obywateli wobec prawa” - napisali Brejza i Hanajczyk.
Posłowie w poprawkach tłumaczą, że politycy PiS nie musieli wywierać wprost naciskać na podwładnych z prokuratury, służb specjalnych i policji by uzyskać pożądany efekt. „Działania takie nie zawsze miały formę bezpośrednich nacisków, często do osiągnięcia pożądanego efektu wystarczyło wytworzenie określonych oczekiwań, czy osobiste zaangażowanie szefów-polityków w poszczególne śledztwa” - czytamy w poprawkach.
Święczkowski na ławę oskarżonych?
Brejza i Hanajczyk wymieniają kilka takich sytuacji. Piszą o działaniach Bogdana Święczkowskiego, ówczesnego szefa ABW wobec krakowskiego prokuratora Marka Wełny, ścigającego mafię paliwową. Wełna sporządził notatki, z których wynika, że Święczkowski (bliski współpracownik Ziobry – przyp. red.) jeszcze jako jego przełożony z prokuratury domagał się materiałów obciążających m.in. Aleksandra Grada czy Jolantę Kwaśniewską. Posłowie piszą, że Święczkowski przekroczył swoje uprawnienia, a komisja powinna w jego sprawie wystąpić do prokuratury,
Zdaniem posłów PO innym przykładem negatywnych działań jest żądanie bilingów Bogdana Wróblewskiego, dziennikarza „Gazety Wyborczej” przez wiceszefa CBA Macieja Wąsika. Posłowie wskazują, że policja i służby sprawdzały dziennikarzy by nie tylko ustalić ich informatorów. - Politycy kierujący służbami i prokuraturą niezdrowo interesowali się życiem dziennikarzy – mówi Brejza.
Polowanie na Leppera
Zaś były szef Biura, Mariusz Kamiński i podlegli mu funkcjonariusze popełnili przestępstwo w sprawie afery gruntowej i działań wobec ówczesnego ministra rolnictwa Andrzeja Leppera. Brejza i Hanajczyk uważają, że Kamiński i jego ludzie zorganizowali prowokację by zachęcić prawnika Andrzeja K. do „popełnienia przestępstwa płatnej protekcji oraz wręczenia korzyści majątkowej znacznej wartości funkcjonariuszom publicznym zatrudnionym w Ministerstwie Rolnictwa”.
- Nie było podstaw do rozpętania przez CBA afery gruntowej, to było po prostu kreowanie haków na urzędującego wicepremiera – twierdzi Brejza. Poseł Czuma nie tak dawno w wywiadzie dla onet.pl twierdził, że Biuro kierowane przez Kamińskiego prawa nie złamało i miało powody by rozpracowywać Leppera.
Platforma jak SLD
Nad poprawkami Brejzy i Hanajczyk „naciskowa” komisja śledcza głosować będzie w środę. Oprócz nich poprawki zgłosił poseł Janusz Krasoń z SLD.
Chce on by w raporcie znalazł się zapis o odpowiedzialności konstytucyjnej Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry. Zdaniem Krasonia, były minister sprawiedliwości "współtworzył, realizował i nadzorował system eliminacji z życia publicznego i represjonowania określonych grup obywateli" Poseł SLD zarzuca też Ziobrze, że akceptował i inspirował podejmowane przez służby specjalne bezprawne działania wobec dziennikarzy.
Część zarzutów Krasonia i posłów PO pod adresem Kaczyńskiego i Ziobry jest zbieżna ze stwierdzeniami z raportu Ryszarda Kalisza,szefa komisji badającej okoliczności śmierci Barbary
Konsternacja i pochwały
Gdy Czuma na początku sierpnia przedstawił swój projekt sprawozdania w Platformie Obywatelskiej zapanowała konsternacja, część polityków PO była w szoku. Uważali, że projekt sprawozdania Czumy zaszkodzi PO w wyborach. Czumę pochwalił Zbigniew Ziobro, były minister sprawiedliwości w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego. - To zwycięstwo demokracji. Prawda potrafiła się obronić dzięki przyzwoitemu człowiekowi – podkreślał europoseł PiS.
Zaś Kaczyński stwierdził, że teraz PO i Donald Tusk powinni przeprosić PiS. - Cenię sobie przyzwoitość, odpowiedzialność ludzi, którzy pracują w komisjach śledczych w Sejmie, (oni) nie kierują się interesem partyjnym, tylko własnym rozpoznaniem. Nawet jeśli (to rozpoznanie) nie jest idealnie trafne, ale nie ja jestem od tego, żeby oceniać trafność spostrzeżeń posła Czumy – stwierdził premier.
Czuma: Nie rozgrzeszam Kaczyńskiego
Jak do poprawek, które zamierzaja zgłosić członkowie komisji odnosi się jej szef? - Nie rozgrzeszam Jarosława Kaczyńskiego. On napsocił tyle, że nie trzeba mu dodawać grzechów – przekonuje Czuma. I dodaje: - Mój projekt sprawozdania nie był elementem kampanii wyborczej. Ja trzyma się litery prawa i uchwały sejmu. Nie mogę w raporcie wdać się w publicystykę. Muszę trzymać się dowodów.
Brejza i Hanajczyk stawiają Święczkowskiemu jeszcze jeden zarzut: Bezprawne inwigilowanie przez ABW mecenasa Wojciecha Brochwicza. - Oczywiście, że Święczkowski w sprawie tego adwokata działał bezpodstawnie. Ale moja komisja nie mogła się tym zająć. Bowiem uchwała sejmu powołująca komisję, którą zbadał także Trybunał Konstytucyjny jasno mówi jakimi sprawami mogliśmy się zajmować, a jakimi nie. Sprawa Brochwicza nie należy do tego zakresu – tłumaczy poseł Czuma. I dodaje, że uchwała wymienia badanie ewentualnych przypadków nacisków na prokuratorów, policjantów i funkcjonariuszy służb specjalnych oraz o bezprawnych działań wobec parlamentarzystów i dziennikarzy. - Adwokatów uchwała nie wymienia – podkreśla szef komisji śledczej.
Czuma twierdzi też, że niezgodna z uchwałą sejmu jest też jedna z poprawek posła Krasonia. - Poseł SLD napisał, że Jarosław Kaczyński powinien stanąć przed Trybunałem Stanu za „ realizowanie koncepcji wykluczenia grup obywateli”. W uchwale nie ma mowy o „grupie obywateli”. Poza tym o jakie wykluczenie chodzi? Zapytam o to Krasonia w środę – zapewnił Czuma.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24