- Nie mamy potwierdzonej informacji, że strzały oddali żołnierze rosyjscy, zaprzeczyły temu władze Federacji Rosyjskiej - mówi rzecznik MSZ Piotr Paszkowski. Tymczasem szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Władysław Stasiak w "Magazynie 24 godziny" zapowiadał: - Powinniśmy żądać wyjaśnień od Rosji. To jest dla mnie poza sporem.
Zdaniem Stasiaka, wnioski jakie można wyciągnąć z incydentu w Gruzji są jasne: strefa, na której miał panować pokój, taką nie jest i za to odpowiedzialna jest Rosja. - To była odpowiedzialność rosyjska. To Rosjanie wzięli na siebie odpowiedzialność za bezpieczeństwo w tym rejonie - uważa Stasiak. Jego zdaniem w strategicznym interesie Polski i Unii Europejskiej, jest oczekiwanie na wyjaśnienia ze strony rosyjskiej. - Plan uzgodniony między Rosją a UE nie jest realizowany - podkreślił Stasiak.
Czekają na gruzińskie wyjaśnienia
Przewodniczący komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego Jacek Saryusz-Wolski przyznał, że incydent pokazuje fiasko 6-punktowego planu pokojowego ustalonego między UE a Rosją. - Unia bardzo wiele zrobiła dla pokoju w Gruzji, wysłała grupę 340 obserwatorów. Niestety nie zostali oni wpuszczenie na terytorium Osetii Południowej i Abchazji, nie wszędzie też wojska rosyjskie wycofały - przyznał Saryusz-Wolski.
Jego zdaniem Gruzini zrobią wszystko, żeby wyjaśnić incydent. - Zarówno w polskim jak i gruzińskim interesie jest przyciągniecie Gruzji do UE i NATO i ten incydent temu nie służy. Gruzini muszą więc to wyjaśnić by wyjść z tego jakoś suchą nogą - stwierdził.
Podobnego zdania Paweł Zalewski. - Wyjaśnienie incydentu jest interes Gruzji. To Gruzini byli odpowiedzialni za bezpieczeństwo prezydenta. I wszyscy tych wyjaśnień od nich oczekują - stwierdził. Także Janusz Szmajdziński z SLD oczekuje wyjaśnień przede wszystkim od Gruzji. - Czekam na wyjaśnienia od władz Gruzji i Osetii Południowej, ale i Rosji - oznajmił.
BBN zbiera informacje
Wcześniej w czasie konferencji prasowej, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego mówił: - Przy tym incydencie nikomu nic się złego nie stało. Prezydent jest bezpieczny i przebywa obecnie w rezydencji prezydenta Sakaszwilego. Wizyta w Gruzji zakończy się zgodnie z planem, prezydent nie planuje wcześniejszego powrotu.
Nie zdradził też wtedy nowych szczegółów odnośnie incydentu podczas którego został ostrzelany konwój z prezydentami Lechem Kaczyńskim i Michaiłem Sakaszwilim. - Wiemy, że strzały oddano kilkadziesiąt metrów od osetyjskiego posterunku, na wąskiej górskiej drodze - mówił Stasiak.
Szef BBN przyznał, że biuro nie jest na razie w stanie jednoznacznie ustalić czy ktoś strzelał w kierunku konwoju. - Konieczna jest rzetelna ocena tego incydentu i jest to kwestia najbliższych dni. Po to właśnie rzetelnie pracujemy, zaczynam zbierać i analizować dane. - dodał. Władysław Stasiak nie potwierdził natomiast informacji Michała Kamińskiego, że to siły rosyjskie ostrzelały konwój. - Koledzy byli na miejscu, mnie tam nie było i nie jest moją rolą spekulowanie - stwierdził.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24