"Godziny w nocy przebiegały w strachu i niepewności", "noc była tragiczna" - tak mówiły kobiety czekające na górników uwięzionych pod ziemią kopalni "Rudna" w Polkowicach. W środę rano ratownikom udało się dotrzeć do tej 19-osobowej grupy. Wszyscy są już bezpieczni.
- Bardzo ciężka noc, wolałam tutaj przyjechać. Informowali nas na bieżąco, więc lepiej było czekać tutaj niż w domu - mówiła jedna z czekających na górników kobiet. Jak dodała, dla niej i dla wszystkich czekających była to "tragiczna noc". Wszystko jednak przebiegało sprawnie. - Są cali i zdrowi. To najważniejsze - mówiła.
Podobnie mówiła również inna kobieta. - Jak nas nie dotyczy, to jest wszystko ok, a jak nas zaczyna dotyczyć, to już nie jest ok. Zaczynamy się denerwować wtedy i jest jak jest - tłumaczyła żona jednego z górników.
Wszystkie zgodnie twierdziły, że ta noc była dla nich wyjątkowo "ciężka".
Uwięzieni kilometr pod ziemią
We wtorek ok. godz. 22, w wyniku wstrząsu odcięta została grupa dziewiętnastu osób, która pracowała na głębokości ok. 1000 m, a pozostałym dziewiętnastu górnikom udało się opuścić zagrożony teren bez żadnych obrażeń.
W momencie wstrząsu w zagrożonym rejonie pracowało 42 górników i natychmiast po jego zakończeniu przeprowadzona została ewakuacja znajdujących się pod ziemią pracowników.
Czterech górników zostało rannych. Trzech z nich opuściło zagrożony obszar o własnych siłach, jeden został wyniesiony na noszach.
Według najnowszych informacji, ratownikom udało się rano dotrzeć do pozsotałej grupy 19 górników.
Autor: abs\mtom / Źródło: tvn24