Lawinowo wzrasta liczba rodziców, którzy chcą posłać swoje maluchy do żłobka. W ciągu pięciu lat liczba chętnych wzrosła ponad dwukrotnie, ale chęci tym razem nie wystarczą, bo nadal brakuje miejsce w placówkach publicznych. Coraz dłuższe kolejki to ciągle powracający problem. Materiał programu "Polska i Świat".
Znalezienie miejsca w publicznym żłobku staje się coraz trudniejszym wyzwaniem. Na przyjęcie dziecka do państwowej placówki trzeba czekać przynajmniej rok.
- W tej chwili na liście jest tak w granicach 250 dzieci oczekujących na miejsce - Teresa Walaszek, dyrektorka Żłobka Miejskiego nr 1 w Białymstoku. - Część osób zapisuje się na te listy tak „na zapas” - dodała. - Słyszałam, że kobiety były w ciąży to już się zapisywały - powiedziała Beata Jakończuk, mama Wojtka.
Inna matka, Magdalena Kakareko, wyznała, że na listę chętnych do żłobka zapisała je zaraz po urodzeniu. - Dziecko miało roczek, kiedy zostało przyjęte - przyznała matka.
Dwukrotnie większa liczba chętnych w ciągu pięć lat
Za pobyt dziecka w publicznym żłobku trzeba płacić kilkaset złotych miesięcznie, mimo to coraz więcej rodziców decyduje się na taki wydatek. W całej Polsce pod opiekę żłobków trafia prawie dwa razy więcej niż pięć lat temu, a drugie tyle czeka na przyjęcie.
- Z naszych informacji wynika, że zapotrzebowanie na dodatkowe miejsca jest rzędu 30 tysięcy. Trzeba powiedzieć, że jest to oficjalnie zgłoszone zapotrzebowanie, które prawdopodobnie jest większe - stwierdził Bartosz Marczuk, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej.
Zasady rekrutacji do publicznych żłobków ustalają gminy. Zazwyczaj miejsce w kolejce zależy od punktów zdobytych w poszczególnych kategoriach. Pierwszeństwo mają zazwyczaj dzieci niepełnosprawne i te, które wychowane są przez samotnych rodziców.
Prywatne żłobki z pomocą ministerialną
Ponieważ dzieci oczekujących na przyjęcie jest zdecydowanie więcej niż miejsc, pojawia się coraz więcej prywatnych żłobków. Tylko w Warszawie prywatnych placówek jest cztery razy więcej niż publicznych.
- Z powodu potencjalnych problemów z kwalifikacją wstępną, zdecydowaliśmy się na miejsce tutaj, na ten żłobek - powiedział Tomasz Horecki, którego dziecko oddane zostało do prywatnego żłobka.
Dla państwa niepubliczne żłobki to nie konkurencja, a pomoc. Dlatego ministerstwo dofinansowuje je na przykład poprzez finansowanie w programie „Maluch”, tym samym zmniejszając nawet o kilkaset złotych opłaty miesięcznie. W tym roku w ramach tego programu ma powstać około 6 tys. nowych miejsc w żłobkach.
Autor: tmw//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24