Paweł S., pośrednik w handlu nieruchomościami, próbował przejąć dwie działki i dom należące do starszego, schorowanego Mieczysława Buły. Teraz sprawa znalazła swój finał w sądzie. Pozwanym jest... pan Mieczysław. Jak to możliwe?
Mieczysław Buła ma 85 lat. Całe życie spędził w niepozornym domu na przedmieściach Krakowa. - I tu chcę umrzeć - mówi.
Przed śmiercią postanowił jednak uregulować kwestie prawne dotyczące swoich nieruchomości odziedziczonych po rodzicach. Miał mu pomóc właśnie Paweł S. Przez kilka lat pośredniczył w sprawach, związanych z własnością nieruchomości.
"Nie mógł zrozumieć tego pisma"
W końcu w 2009 roku zabrał starszego mężczyznę do notariusza. - Szedł tam w przekonaniu, że ma podpisać jakiś dokument związany z kwestią regulowania stanu własności tych nieruchomości - mówi adwokat pana Mieczysława.
- Nic nie było czytane. Od razu dał do podpisania - relacjonuje Mieczysław Buła. Podsunięty do podpisu akt notarialny zamiast uczynić go pełnoprawnym właścicielem domu i dwóch działek, w rzeczywistości przeniósł prawa do nich na pełnomocnika.
- Z uwagi na swój stan umysłowy [Mieczysław Buła] nie mógł zrozumieć tego pisma - dodaje adwokat pokrzywdzonego. - To nie była typowa umowa przedwstępna. Zawiera szereg niestandardowych zapisów. Skomplikowanych nawet dla prawnika - uważa.
Trzy miliony
Za samą działkę na krakowskich Azorach Paweł S. chciał zapłacić 30 tys. złotych, w sumie natomiast za nieruchomości - 450 tys. złotych. Wartość rynkowa? Nawet 3 miliony.
Pan Mieczysław nie jest świadomy majątku, jakim dysponuje. To Paweł S. uważa się jednak za poszkodowanego. - To ja poświęciłem 12 lat na regulacje prawne pana Buły, to ja płaciłem za pana Bułę - mówi. Miał płacić za adwokatów starszego pana, a przejęcie działek miało mu te koszty zrekompensować . Paweł S. twierdzi, że pan Mieczysław świadomie chciał sprzedać mu swoje nieruchomości. Sprawa toczy się w sądzie.
Autor: kcz/kka / Źródło: TTV
Źródło zdjęcia głównego: TTV