Rozpoczęła się kontrola Centralnego Biura Antykorupcyjnego w spółce PGE Energia Jądrowa - przyznał w "Jeden na jeden" w TVN24 szef CBA Paweł Wojtunik. Zaznaczył jednak, że na razie nikt nie jest o nic podejrzany. - Wyrażam zadowolenie z faktu, że CBA przeprowadzi kontrole - mówi szef spółki, b. minister skarbu Aleksander Grad. I podkreśla, że sprawa dotyczy zamówień z okresu, gdy nie był jeszcze prezesem.
Wojtunik powiedział, że kontrola w PGE Energia Jądrowa rozpoczęła się w czwartek. Dotyczy wybranych zamówień publicznych z ostatnich dwóch, trzech lat.
Jak wyjaśnił, kontrola ma zweryfikować prawidłowość przeprowadzania zamówień publicznych z tzw. wolnej ręki.
- Nie chciałbym jednak wskazywać konkretnych przedsięwzięć - zastrzegł szef CBA.
Prezesem PGE Energia Jądrowa Spółka Akcyjna jest od lipca były minister skarbu w rządzie Donalda Tuska, Aleksander Grad. Kieruje on również spółką PGE EJ1. Obie odpowiadają w grupie PGE za program jądrowy i budowę pierwszej polskiej elektrowni jądrowej.
PGE wydało oświadczenie
Po słowach Wojtunika PGE wydała oświadczenie, w którym cytowany jest b. minister. - Wyrażam zadowolenie z faktu, ze CBA przeprowadzi kontrole zamówień publicznych prowadzonych w spółce za okres ostatnich trzech lat, a więc przed objęciem przeze mnie funkcji prezesa zarządu - powiedział Grad. PGE przypomniała, że Grad objął stanowisko prezesa Zarządu spółki PGE Energia Jądrowa SA 12 lipca 2012 roku. Spółka poinformowała też, że w najbliższych latach planowanych jest wiele postępowań przetargowych i korzystanie z ochrony antykorupcyjnej jest w takim projekcie niezbędne.
"Absurdalne zarzuty"
Wojtunik odniósł się też do ostatnich publikacji "Gazety Wyborczej" na temat działalności CBA wtedy, gdy na czele Biura stał obecny wiceszef PiS Mariusz Kamiński. Chodzi m.in. o zdjęcia, na których widać, jak Tomasz Kaczmarek, "agent Tomek" występuje półnagi nad walizką pełną pieniędzy.
Agent udający biznesmena miał te pieniądze wręczyć w ramach operacji dotyczącej willi w Kazimierzu. CBA pod kierunkiem Mariusza Kamińskiego (dziś jest on wiceprezesem PiS) podejrzewało, że dom należy do małżeństwa Kwaśniewskich.
Wojtunik stwierdził, że nie ma pojęcia, dlaczego te zdjęcia się ukazały. Jego zdaniem, w tej sprawie narasta tyle absurdalnych zarzutów, że trudno mu z tym polemizować.
Chodzi o sugestie, że zdjęcia funkcjonariuszy CBA, w tym słynnego "agenta Tomka" ukazały się właśnie teraz, bo waża się losy śledztwa przeciwko funkcjonariuszom, którzy pracowali w operacji dotyczącej Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich, w czasie której próbowano wykazać, że mieli nielegalne dochody.
- Mogę jedynie zapewnić, że niepokoiły mnie informacje i plotki, że jakobyśmy to my, CBA, mieliśmy stymulować tego typu publikacje. To jakiś absurd i informacje do których trudno mi się odnieść - powiedział Wojtunik, dodając, że to nie był przeciek kontrolowany.
- Jestem przeciwnikiem przecieków. Ten (dotyczący agenta "Tomka" - red.), jak i inne przecieki, zawarte w książkach agentów będę tropił, bo one bardzo szkodzą służbom - zaznaczył szef CBA.
"Kontrowersyjne umorzenie"
Odnosząc się do "afery gruntowej", Wojtunik powiedział, że umorzenie w pierwszej instancji tej sprawy było kontrowersyjne.
- Są sprawy, które wymagają rozstrzygnięcia na poziomie sądowym, a nie prokuratorskim - zaznaczył szef CBA.
W czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował, że będzie proces były szefa CBA Mariusza Kamińskiego i jego podwładnych, oskarżonych o nadużycie prawa ws. "afery gruntowej" w 2007 r.
Rozpatrując zażalenia prokuratury i osób pokrzywdzonych na umorzenie procesu, uchylił wyrok I instancji i przekazał sprawę do ponownego merytorycznego rozpatrzenia.
Autor: mac, nsz//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24