Postanowienie prokuratury o umorzeniu śledztwa w sprawie afery hazardowej jest kompromitujące. Po raz kolejny osoby o odpowiednio wysokim statusie politycznym i biznesowym pozostają bezkarne - uważa były szef CBA Mariusz Kamiński. Decyzję prokuratury tak samo ocenia Andrzej Dera (PiS), były członek sejmowej komisji śledczej badającej tę sprawę. Poseł zapowiedział, że po uprawomocnieniu się decyzji prokuratorów opublikuje dowody (m.in. z podsłuchów), na podstawie których opinia publiczna będzie mogła rozstrzygnąć, czy prokuratura postąpiła dobrze.
Kamiński wysłał w tej sprawie specjalne oświadczenie. Pisze w nim, że wydane w dniu dzisiejszym postanowienie Prokuratury Okręgowej w Warszawie o umorzeniu śledztwa w sprawie afery hazardowej jest w jego ocenie kompromitujące. - Zgromadzony przez CBA pod moim kierownictwem materiał dowodowy pozwalał na przedstawienie zarzutów osobom pełniącym funkcje publiczne.
Zgromadzony przez CBA pod moim kierownictwem materiał dowodowy pozwalał na przedstawienie zarzutów osobom pełniącym funkcje publiczne. Opinia publiczna zapoznała się tylko z niewielkim fragmentem nagranych rozmów "bohaterów" afery hazardowej, pokazujących, w jaki sposób w Polsce „tworzy się” prawo cba
Kamiński zdania nie zmienia
Kamiński zdania w sprawie afery hazardowej nie zmienił. - Jestem przekonany, że działania wysokich funkcjonariuszy publicznych, jakimi byli minister sportu M. Drzewiecki i szef sejmowej komisji finansów publicznych Z. Chlebowski były nielegalne, a ich celem było przysporzenie korzyści majątkowych zaprzyjaźnionym biznesmenom z branży hazardowej, kosztem interesów Skarbu Państwa. Warto przypomnieć, że osoby na rzecz których działali Z. Chlebowski i M. Drzewiecki były oficjalnymi sponsorami kampanii wyborczych PO, a jedna z nich (R. Sobiesiak) jest prawomocnie skazana za korupcję - napisał Kamiński.
"Osoby o wysokim statusie politycznym pozostają bezkarne"
Dalej były szef CBA przypomina, że rządowy projekt nowelizacji ustawy hazardowej zakładał dodatkowy wpływ do budżetu w wysokości ok. 500 mln. zł rocznie, które miały być ściągane z branży hazardowej. - Przez około półtora roku, w wyniku podejmowanych nielegalnie działań "lobbingowych", prace nad projektem ustawy nie zostały zakończone. Minister Sportu i Turystyki oraz szef Sejmowej Komisji Finansów Publicznych blokowali wprowadzenie tych dopłat, które były zasadniczym celem zmian w ustawie. Świadczą o tym dowody w postaci m.in. pism M. Drzewieckiego, zeznań świadków oraz stenogramów z rozmów telefonicznych, którymi dysponuje Prokuratura prowadząca sprawę - przekonuje Kamiński.
Według niego obecnie "w imię elementarnego poczucia sprawiedliwości" wszystkie materiały zgromadzone w śledztwie powinny zostać odtajnione i przedstawione opinii publicznej. - Jest to tym bardziej ważne, że sprawa ta, w wyniku oportunistycznej postawy Prokuratury nie została poddana ocenie niezawisłego Sądu. Podkreślam, że w tego typu sprawach decyzje Prokuratury są niezaskarżalne, o czym prowadzący sprawę prokuratorzy doskonale wiedzą. W Polsce, po raz kolejny, osoby o odpowiednio wysokim statusie politycznym i biznesowym pozostają bezkarne - podsumował b. szef CBA.
"Totalna porażka"
Sprawę podobnie ocenia poseł Andrzej Dera, który z ramienia PiS zasiadał w komisji śledczej badającej aferę. - Dla mnie to jest totalna porażka prokuratury. Komisja hazardowa zebrała niezbite dowody przekroczenia prawa przez głównych bohaterów tej afery hazardowej. Proszę zwrócić uwagę, że komisja udowodniła związek skutkowo-przyczynowy między rozmowami nagranymi i udokumentowanymi między branżą hazardową, a politykami, którzy tutaj występują - stwierdził.
- Co jeszcze trzeba więcej, żeby udowodnić przestępstwo? Były konkretne dążenia branży, zachowania - dodał Dera.
Ujawni dowody
Według jego oceny, prokuratura umarzając śledztwo powiedziała urzędnikom "szanowny urzędniku, jeżeli do ciebie zadzwoni zainteresowana konkretnym rozwiązaniem branża, to działaj na jej rzecz, cokolwiek zrobisz, będzie legalne".
Poseł PiS dodał, że czeka na uprawomocnienie orzeczenia prokuratury o umorzeniu sprawy. - Nie będę miał wtedy prawnych przeszkód, żeby przekazać opinii publicznej dowody z podsłuchów i słynną skrzynkę mailową (chodzi o zawartość skrzynki mailowej Marcina Rosoła, szefa gabinetu politycznego b. ministra sportu Mirosława Drzewieckiego - red.). Jak to ludzie poczytają i posłuchają, sami rozstrzygną, czy prokuratura postępowała dobrze - powiedział Dera.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24