- Chcieliśmy złożyć kwiaty i wieńce, ale ze zdziwieniem zobaczyliśmy potrójny kordon straży miejskiej. Brakowało tylko karabinów maszynowych i wieżyczek strażniczych – relacjonował Marek Suski. Poseł wraz z Jarosławem Kaczyńskim składał kwiaty pod Pałacem.
- Nie wiem, czego boi się prezydent. Jest bardzo strachliwy, jeśli boi się krzyża, kwiatów i paru zniczy – ironizował. Zapewnił, że nie rozumie, dlaczego Pałac jest tak dokładnie ogrodzony. - My jesteśmy posłami, nikt z nas nie miał zamiaru wprowadzenia bałaganu. Pamięć zmarłych idzie się czcić w spokoju i zadumie, a nie robiąc rozróbę – dodał.
"To był po prostu cyrk"
Poseł zdradził, że po pierwszej próbie, podczas której PiSowska delegacja nie została dopuszczona do krzyża, dostali propozycję podejścia do niego od strony Pałacu.
- Zaproponowano, żebyśmy przeszli przez boczne wejście i podeszli z drugiej strony barierek. Te barierki były zamurowane, jak twierdza, jakby miał tam nastąpić zbrojny szturm przeciwko grupie pokojowo nastawionych ludzi – przekonywał. - Wpuszczono tylko posłów po wylegitymowaniu. To był po prostu cyrk, my mieliśmy tylko kwiaty i znicze, a traktowano nas jak potencjalnych terrorystów. Takie rzeczy są niebywałe – dodał.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: PAP