Aresztowanej w Polsce Białorusince nie zezwolono na kontakt z chorą córką, donosi "Gazeta Wyborcza". - To okrucieństwo - uważają psychologowie. Kobieta będzie wydalona z Polski. Co stanie się z jej chorym dzieckiem?
Jak pisze "GW", Maryna Tur, Białorusinka mieszkająca w Polsce od 11 lat, została zatrzymana 2 sierpnia przez polską policję w związku z listem gończym wydanym na Białorusi.
Tur razem z mężem (ukrywa się w obawie przez aresztowaniem) jest oskarżona przez Białoruś o oszustwo. Chodzi o 1,5 tys. dolarów, które w 1999 roku z mężem dostali od klienta na samochód, który mieli sprowadzić z Polski. Auto nie spodobało się zamawiającemu, a małżeństwo nie zwróciło mu pieniędzy. Już podczas pobytu w Polsce Turowie - tak twierdzą - próbowali się z nim skontaktować i - jak zapewniała sąd Maryna Tur - zwrócić dolary, ale nie udało im się go odnaleźć.
Gdzie jest córka?
Podczas zatrzymania Tur była z urodzoną w Polsce pięcioletnią córką Julią. Matkę przewieziono do aresztu na Grochowie. Chorą córkę - dziewczynka nie ma nerki - zabrała policja. Do środy Maryna Tur nie wiedziała, co się z nią dzieje. W sądzie mówiła zrozpaczona, że nikt nie pozwolił jej na kontakt z dzieckiem.
Sędzia sądu okręgowego była zdumiona. W przerwie dzwoniła do sądu rodzinnego i dowiedziała się, że Julia jest w rodzinnym pogotowiu opiekuńczym. Sąd rodzinny nie uwzględnił prośby matki, by do wyjaśnienia sprawy przekazać ją pod opiekę ojca chrzestnego, Polaka.
- Małą dziewczynkę umieszczono w obcym miejscu, ona nie wie, co się dzieje z rodzicami. Przeżywa przeogromną traumę - alarmuje Mirosława Kątna, przewodnicząca Komitetu Ochrony Praw Dziecka.
Wydana Białorusi. Co z dzieckiem?
Sędzia postanowiła o ekstradycji kobiety. Razem z nią na Białoruś zostanie wysłana Julia. Marynie Tur grozi siedem lat więzienia. Co będzie z dzieckiem, jeśli kobieta pójdzie do więzienia? Nie wiadomo.
Tadeusz Belerski z biura Rzecznika Praw Dziecka zapowiada interwencję. Także Katarzyna Łakoma z biura Rzecznika Praw Obywatelskich mówi, że pracownicy biura sprawdzą, czy zostały dochowane procedury przekazania informacji matce o tym, co dzieje się z dzieckiem.
- Bez względu na sprawę karną, dziecko i matka mają prawo do informacji o sobie. W Polsce zdarza się, że różne organy nie respektują tego prawa, i to nie tylko w przypadku obcokrajowców - mówi prof. Maria Kolankiewicz z Wydziału Pedagogicznego UW i dyrektorka Domu Małego Dziecka w Warszawie. I podkreśla: - Często za błędy rodziców cenę płacą dzieci.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu