- To co się stało, to wielka próba ataku na mnie i zdyskredytowania mnie. Wydaje mi się, że za całą sprawę i za zabezpieczenie sejmowych skrzynek pocztowych odpowiada polski rząd - powiedziała we wtorek na antenie TVN24 Beata Kempa, komentując poniedziałkowe nieprawdziwe doniesienia PAP o tym, że zrezygnowała z kandydowania w wyborach.
W poniedziałek PAP podał informację, jakoby Beata Kempa zrezygnowała z kandydowania w październikowych wyborach. "Nadal chcę być czynna w życiu publicznym, ale nie za wszelką cenę. Nie kosztem mojej rodziny" - miała pisać posłanka w oświadczeniu przesłanym Agencji. Okazało się jednak, że informacja jest nieprawdziwa. Kilka minut później zdementował ją szef klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak. Potem tym rewelacjom zaprzeczyła sama Kempa.
W oświadczeniu przesłanym do naszej redakcji Kempa napisała: "W związku z e-mailami, które dotarły do wielu redakcji o mojej rzekomej rezygnacji z ubiegania się o mandat poselski w najbliższych wyborach parlamentarnych, oświadczam, iż nie są mojego autorstwa i są one nieprawdziwe. Najprawdopodobniej ktoś dokonał przestępstwa włamując się do mojej skrzynki poselskiej lub podszywając się pod mój adres mailowy".
"Zmasowana akcja"
Dziś Kempa podtrzymywała swoje oburzenie i oskarżała. - Sama dowiedziałam się o tym będąc w terenie, jechałam na spotkanie z wyborcami. Jestem oburzona, że podawano te informacje bez uprzedniego sprawdzenia. Będę wymagała wyciągnięcia konsekwencji. Takie skrzynki mają wszyscy posłowie. Jestem oburzona ich zabezpieczeniem - powiedziała posłanka. Wyraziła też żal, że sprawą nie zainteresował się marszałek Sejmu.
I dodała, że cała sprawa to "celowe działanie". - Jeśli PAP bez uprzedniego sprawdzenia podaje takie informacje, to co ja mam o tym myśleć. To jest zmasowana akcja nie tylko przeciw mnie, ale też całej mojej formacji politycznej. Ta sytuacja świadczy o tym, że coś w państwie nie funkcjonuje. Całą sprawę w nocy zgłosiłam na policję - powiedziała.
Kempa zapewniła też, że nadal pracuje i zamierza wygrać wybory. - Czy się to komuś podoba czy nie - zagroziła.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Bartosz Krupa/East News/TVN24