Do dyżurnego policji w Radomsku (łódzkie) zadzwonił mężczyzna z informacją, że w czasie remontu strychu znalazł spory arsenał. Gdy policjanci dojechali na miejsce, pijany znalazca próbował bawić się granatem. Ponieważ saperzy dotarli dzień później, mieszkańcy kamienicy nocowali poza domem.
Gdy policjanci zobaczyli, co znalazł jeden z mieszkańców, natychmiast zamknęli ruch na ulicy, przy której znajduje się kamienica. Mieszkańcy budynku zostali ewakuowani i noc spędzili u rodzin.
Granat w rękach pijanego
Nietrzeźwy 62–letni mężczyzna, który znalazł materiały wybuchowe, zanim powiadomił policję, znaczną część granatów i różnej amunicji zniósł do swojego mieszkania i poukładał na dywanie. Policjanci próbowali wyjaśnić mu, że ruszanie niewybuchów nie było rozsądne i że jak inni mieszkańcy musi przenocować poza domem. Zdenerwowało to mężczyznę na tyle, że próbował zabrać granat ze skrzyni i za jego pomocą udowodnić brak jakiegokolwiek zagrożenia. Stwierdził też, że nie musiałby szukać noclegu, gdyby zamiast wzywać policję, wywiózł znalezisko do lasu i zakopał. Na wszelki wypadek nocleg zapewniono mu w komendzie, żeby tam wytrzeźwiał.
Saperzy się nie spieszyli
Dopiero w piątek rano do kamienicy przyjechał wojskowy patrol minerski i zabrał niebezpieczne znalezisko na poligon. Przy użyciu specjalistycznego sprzętu została przeszukana cała kamienica. Według wstępnych ustaleń znaleziony na strychu arsenał pochodzi z okresu II wojny światowej. Wśród znalezionych przedmiotów oprócz różnego rodzaju amunicji były również maski przeciwgazowe, magazynki i inne elementy broni palnej. Saperzy nie znaleźli więcej materiałów niebezpiecznych, a mieszkańcy wrócili do domu.
Bas/tr
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: fot. policja