To były prawdopodobnie najdroższe poszukiwania zwierzaka w Polsce. Kosztowały już policję co najmniej 50 tys. zł a po lwie czy może panterze, grasującej pod Krakowem, zniknął ślad.
Do tej pory poszukiwania tajemniczego kotopodobnego zwierzaka, który od kilku dni pojawia się w okolicach Jeziorzan koło Krakowa, kosztowały policję kilkadziesiąt tysięcy złotych. - Koszty akcji nie są jeszcze podsumowane, ale będzie to kilkadziesiąt tysięcy złotych, co najmniej 50 tys. - szacuje rzecznik małopolskiej policji Dariusz Nowak.
Policyjny helikopter, antyterroryści i piesze patrole okazały się bezskuteczne. Tajmniczy zwierz był ponoć widziany przez policjantów w polu kukurydzy, ale potem znów zniknął na dobre. Dlatego w czwartek policja postanowiła zakończyć już poszukiwania. W okolicach gdzie grasuje "lew-widmo" zostaną jeszcze trzy dwosobowe patrole policyjne, które mają wspierać przerażonych mieszkańców okolicznych miejscowości.
Drapieżnika sfilmował w zaroślach jeden z mieszkańców wioski pod Krakowem. CZYTAJ WIĘCEJ Policyjni eksperci, którzy obejrzeli film ocenili, że mógł to być młody lew. Myśliwy Stanisław Trzop twierdzi, że tajemniczy dziki kot pogryzł podczas polowania jego psa. Przez ostatnich kilka dni, około 50 policjantów - w tym antyterroryści, prewencja i ruch drogowy - szukali lwa przy wsparciu helikoptera. Jak dotąd bezskutecznie.
Policja podaje numer telefonu (012) 615-22-22, pod którym można zgłaszać informacje dotyczące lwa grasującego w podkrakowskich lasach.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu