Twój PESEL, numer prywatnego telefonu, dokładny adres zamieszkania i wszystkie konta e-mailowe - to tylko niektóre Twoje dane, które można kupić na czarnym rynku. Handel danymi osobowymi w Polsce kwitnie, a instytucje, które je przechowują są bezradne wobec złodziejskich praktyk - pisze "Polska".
Reporterzy "Polski" zastosowali prowokację dziennikarską. Bez trudu kupili dane osobowe klientów firmy ubezpieczeniowej Commercial Union. Za 4 tys. nazwisk zapłacili 7 tys. zł. Z łatwością znaleźli również nabywcę danych. Agent pracujący dla firmy AXA zaoferował na plik z informacjami o klientach 10 tys. zł.
- To przestępstwo. Zajmiemy się tą sprawą - zadeklarowała na łamach dziennika Grażyna Puchalska z Komendy Głównej Policji.
Lawinowo kradną nasze maile i numery komórek
Prowokacja "Polski" potwierdza ponurą prawdę o braku bezpieczeństwa naszych danych. Poufne informacje lawinowo wyciekają z instytucji finansowych. Jak podaje dziennik, schemat działania oszustów jest prosty.
Oferent kontaktuje się z klientem przez pośrednika. Wystarczy znać kogoś z branży ubezpieczeniowej, kto zajmuje się podpisywaniem umów z klientami. Pośrednik przekazuje zlecenie, a później dostarcza towar w postaci cyfrowego pliku z poufnymi danymi.
"To ułamek wszystkich spraw"
Dane wynoszą na płytach CD albo zgrywają na pendrive’y agenci ubezpieczeniowi, bankierzy, pracownicy firm telekomunikacyjnych - pisze "Polska". Tylko w pierwszej połowie tego roku policja stwierdziła 96 przestępstw przeciwko ustawie o ochronie danych osobowych.
- To i tak ułamek wszystkich spraw - ocenia generalny inspektor ochrony danych osobowych Michał Serzycki. – Zjawisko nie jest zbadane, ciężko określić jego skalę – dodaje inspektor, który tylko w zeszłym roku skierował do organów ścigania ponad 50 doniesień o łamaniu ustawy o ochronie danych osobowych.
Źródło: Polska
Źródło zdjęcia głównego: TVN24