Autokar dachował na Zakopiance "Zjechał, bo zobaczył karetkę"

Autokar dachował na Zakopiance
Autokar dachował na Zakopiance
Źródło: TVN24, fot. PAP/Jacek Bednarczyk

Chciał ustąpić miejsca pędzącej Zakopianką karetce pogotowia. Nie opanował jednak autokaru i w efekcie - jak opowiada policja - pojazd wiozący młodzieżową drużynę piłkarską "sturlał się" do rowu. W wyniku wypadku do krakowskich szpitali trafiło siedem osób. - Nie mamy informacji, żeby te osoby były w ciężkim stanie - uspokaja rzecznik straży pożarnej Paweł Frątczak.

Autokar spadł z nasypu

Autokar spadł z nasypu

Do groźnego wypadku doszło w miejscowości Mogilany, około 10 kilometrów od Krakowa w kierunku Myślenic i dalej Zakopanego.

Strażak: Oni mieli szczęście

Strażak: Oni mieli szczęście

Jak ustalili policjanci, kierowca był trzeźwy, a autokar miał ważne badania techniczne. Pojazd przewrócił się na dach. W akcji ratowniczej brało udział aż sześć wozów straży pożarnej. Strażakom udało się wyciągnąć wszystkie dzieci ze zniszczonego autokaru.

Młody kierowca

- Do wypadku doszło po tym, kiedy kierowca autokaru zobaczył nadjeżdżającą karetkę pogotowia – relacjonuje Dariusz Nowak, rzecznik małopolskiej policji. – Wtedy zjechał na bok tak nieszczęśliwie, że już nie opanował tego pojazdu, autobus przewrócił się i sturlał się do rowu i dachował – opowiada Nowak. Policja zaznacza, że są to na razie zeznania kierowcy, a jak było rzeczywiście ustali śledztwo.

Powodów tego co się stało – zdaniem Nowaka – należy upatrywać w wieku kierowcy i jego małemu doświadczeniu. – Kierowca ma 23 lata – wyjaśnia policjant.

"Mieli szczęście"

Zdaniem jednego ze strażaków biorących udział w akcji ratowniczej, pasażerowie autokaru mieli wielkie szczęście. - Szczęściem było to, że kierowca w momencie wywracania tego autokaru na bok nie miał praktycznie żadnej prędkości - opowiada strażak. - Oprócz braku prędkości, szczęściem jest też młody wiek tych ludzi, którzy z racji swojej budowy ciała mogli schować się za fotelami - twierdzi strażak. Jak wyglądał przebieg wypadku? Strażak relacjonuje, że kierowca autobusu "przyhamował, zjechał na pobocze i to miękkie pobocze spowodowało to, że auto obsunęło się pod jego kołami i autobus się stoczył".

Jechali na mecz

Autobus należał do lokalnego przewoźnika z powiatu nowotarskiego. Jak relacjonuje policja, autobusem jechali na mecz do Krakowa piłkarze z LKS "Lubań" Tylmanowa, w wieku 14-18 lat, z dwoma opiekunami - w sumie 23 osoby. Poszkodowani, z niegroźnymi obrażeniami - potłuczeniami i złamaniami - zostali przewiezieni do krakowskich szpitali, gdzie zostali poddani badaniom i obserwacji. Poszkodowanym pomocy udzieliły jednostki paramedyczne - ratownicy medyczni.

Młodzi sportowcy trafili do szpitala w Krakowie-Prokocimiu, a jeden z opiekunów ostał przewieziony do szpitala przy ul. Gala.

Ruch w miejscu wypadku odbywał się wahadłowo, utrudnienia zlikwidowano dopiero około godziny 14.

Źródło: TVN24, PAP

Czytaj także: