Akcja policji w siedzibach organizacji kobiecych jest związana z działalnością byłej urzędniczki resortu sprawiedliwości Marzeny K., która nadzorowała od 2012 r. między innymi Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym - mówił w czwartek w Sejmie wiceminister sprawiedliwości Michał Woś.
W ubiegłym tygodniu funkcjonariusze policji weszli do siedziby Centrum Praw Kobiet w Warszawie oraz do jego biur w Gdańsku i Łodzi, a także do siedziby Lubuskiego Stowarzyszenia na rzecz Kobiet BABA. Obie organizacje informowały w mediach społecznościowych, że zabrano z ich siedzib komputery oraz dokumentację projektów współfinansowanych ze środków Ministerstwa Sprawiedliwości w latach 2012-2015.
"Zastraszenie i paraliż
O celowość akcji policji pytała w czwartek w Sejmie posłanka Monika Wielichowska z PO.
- (Powstają) podejrzenia o akcję motywowaną politycznie, mającą na celu przede wszystkim zastraszenie i paraliż działalności organizacji kobiecych, których funkcjonowanie jest od wielu miesięcy systematycznie utrudniane przez obecny rząd - przekonywała. Według niej charakter tych działań to "alarm dla wszystkich organizacji pozarządowych, które, realizując działania statutowe polegające na ochronie praw obywatelskich, mogą narazić się na zwiększone i niezapowiedziane kontrole służb podlegających rządowi". Wielichowska pytała o cel przeszukiwań policji w siedzibach organizacji kobiecych oraz powód, dla którego prokuratura nie mogła wcześniej zwrócić się do stowarzyszeń o udostępnienie potrzebnych dokumentów.
Związana z reprywatyzacją w Warszawie
Wiceminister sprawiedliwości Michał Woś podkreślił w odpowiedzi, że organizacje kobiece nie były jedynymi, do których weszła policja. Powiedział, że działania policji dotyczyły też m.in. Stowarzyszenia Pomocy Bliźniemu im. Brata Krystyna czy Katolickiego Stowarzyszenia Pomocy Osobom Potrzebującym Agape.
- Czy paniom posłankom mówi coś ktoś taki jak Marzena K.? Słynna urzędniczka, zatrzymana wczoraj, sąd wydał orzeczenie, w którym została aresztowana między innymi w związku z podejrzeniami korupcyjnymi - zwrócił się do posłanek PO Woś.
Była urzędniczka Ministerstwa Sprawiedliwości Marzena K., wraz innymi osobami, usłyszała w środę zarzuty korupcyjne w związku z reprywatyzacją w Warszawie. - Marzena K. była tą osobą, która nadzorowała od 2012 r. Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym, pomocy postpenitencjarnej i to ona decydowała o wydatkowaniu tych środków. Rzeczywiście te sprawy są badane i zostało złożone odpowiednie zawiadomienie do prokuratury i na bazie tego zawiadomienia jest prowadzone śledztwo - powiedział.
Organizacje nie zgłosiły zastrzeżeń
Wiceminister powiedział, że wydane przez prokuraturę postanowienie z 24 lipca dotyczyło żądania wydania rzeczy mogących stanowić dowód w sprawie, a w razie odmowy, przeszukanie w siedzibach sześciu organizacji. Podkreślił, że przeszukane organizacje nie zgłosiły do protokołu zatrzymania rzeczy żadnych zastrzeżeń. Dodał, że nośniki elektroniczne po skopiowaniu są na bieżąco oddawane. - Latem 2017 roku dokonano zabezpieczenia dokumentów w Ministerstwie Sprawiedliwości i termin realizacji obu czynności - latem i 4 października - został ustalony przez Komendę Wojewódzką w Poznaniu - powiedział Woś. Tłumaczył, że rozbieżność między terminami wynika ze "stałej praktyki", kiedy konfrontuje się dokumenty będące w posiadaniu obu jednostek. Podkreślił, że akcja policja była "bardzo szeroka i skoordynowana". Dodał, że zaangażowanych było pięć komend wojewódzkich policji oraz Komenda Stołeczna Policji. - Przeprowadzenie wskazanych czynności w tym samym czasie w 10 lokalizacjach na terenie kilku województw wymagało odpowiedniego przygotowania, dlatego została wyznaczona taka data przez Komendę Wojewódzką w Poznaniu w związku z koniecznością koordynacji dużej ilości funkcjonariuszy zaangażowanych w te działania - podkreślił.
Autor: MKK//rzw / Źródło: PAP