Jarosławowi Kaczyńskiemu nic poważnego nie dolega. Wkrótce wróci do pracy - zapewnił Adam Bielan, wicemarszałek Senatu, komentując stan zdrowia prezesa Prawa i Sprawiedliwości. Gość "Kropki nad i" dodał, że lider partii rządzącej nie wybiera się na polityczną emeryturę.
Prezes PiS przebywa w Wojskowym Instytucie Medycznym przy ul. Szaserów w Warszawie, gdzie w ubiegłym tygodniu przeszedł zabieg na prawym kolanie.
"Wkrótce wróci do pracy"
- W kontuzji, urazie Jarosława Kaczyńskiego nie ma żadnej tajemnicy - podkreślił Adam Bielan. Dodał, że prezes PiS mimo problemów ze zdrowiem "odbiera telefony i spotyka się z politykami". - Może zarządzać partią w najważniejszych sprawach ze szpitala - wskazał.
Wicemarszałek Senatu podkreślił, że "Kaczyńskiemu nic poważnego nie dolega i wkrótce wróci do pracy". - Myślę, że w ciągu kilkunastu dni pan prezes powinien opuścić szpital - powiedział Bielan.
Gość "Kropki nad i" tłumaczył również środową wypowiedź ministra spraw wewnętrznych i administracji Joachima Brudzińskiego, które padła na antenie TVN24: – Ci wszyscy, łącznie z tymi wszystkimi delfinami, czy tymi, którym być może roi się w głowie coś na kształt zamiany Kaczyńskiego, albo zastąpienia go na stanowisku szefa partii, muszą jeszcze uzbroić się w długą, i to bardzo długą cierpliwość.
- Pan minister, wiceprezes PiS-u chciał podkreślić, że Jarosławowi Kaczyńskiemu nic poważnego nie dolega, wkrótce wróci do pracy, a jego mandat kończy się dopiero w 2020 roku - oświadczył Bielan.
Wicemarszałek Senatu powiedział, że sam od wielu lat słyszy "rozmaite plotki" o poważnej chorobie Kaczyńskiego. - Kiedyś nawet złapałem pewnego byłego lidera opozycji na rozsiewaniu tych plotek - wyjaśnił.
"Nie została spisana za zadawanie pytań"
Bielan został również zapytany o komentarz do sytuacji z sobotniego spotkania marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego z mieszkańcami Sanoka. Jedna z jego uczestniczek - i jednocześnie działaczka Obywateli RP - próbowała zadać politykowi PiS pytanie na temat protestu osób niepełnosprawnych w Sejmie. Chwilę później została spisana przez funkcjonariusza policji.
- Jeżeli ktoś przychodzi z zamiarem rozbicia spotkania i uniemożliwieniem wysłuchania innym osobom tego, co polityk chce powiedzieć, to trudno, żeby do takiej osoby podchodzić życzliwie - zaznaczył wicemarszałek Senatu.
- Nie została spisana za zadawanie pytań. Została spisana za to, że krzyczała i zakłócała to spotkanie - wskazał.
Bielan podkreślił, że kobieta "nie została ukarana, a tylko spisana" przez policję. - Chciała rozbić to spotkanie, mówmy sobie szczerze, tak jak jej koledzy z organizacji Obywatele RP bardzo często próbują zakłócić jakieś spotkanie (z politykami PiS). To jest zorganizowana akcja, sam byłem tego świadkiem - skomentował.
Gość "Kropki nad i" zapewnił, że każdy uczestnik spotkania z politykami PiS może zadawać pytania.
"Nikt tutaj nie jest zwycięzcą"
Odnosząc się do protestu osób niepełnosprawnych i ich opiekunów w Sejmie Bielan powiedział, że "skończył się na dokładnie takich samych warunkach, jakie rząd zaoferował protestującym".
W ramach protestu rozpoczętego 18 kwietnia protestujący domagali się realizacji dwóch postulatów - zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia 500-złotowego dodatku miesięcznie dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia.
Protestujący przekonywali, że zrealizowano jeden ich postulat - podniesienie renty socjalnej. Zgodnie z już opublikowaną ustawą wzrośnie ona z 865,03 zł do 1029,80 zł. Opublikowano również ustawę wprowadzającą szczególne uprawnienia w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych i wyrobów medycznych dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Zdaniem jej autorów (posłowie PiS) spełnia ona drugi postulat protestujących i przyniesie gospodarstwom z osobą niepełnosprawną miesięcznie około 520 zł oszczędności. Protestujący uważają jednak, że ta ustawa to "wydmuszka" i nie realizuje ich żądań w sprawie dodatku.
W 40. dniu protestu jego uczestnicy postanowili opuścić Sejm i zawiesić swoją akcję.
- Uważam, że nikt tutaj nie jest zwycięzcą. Uważam, że do tego protestu na pewno nie powinno dojść, a na pewno nie powinien być tak długi - powiedział Bielan.
Przypomniał, że protest w Sejmie odbywał się podczas zakończonej w poniedziałek wiosennej sesji Zgromadzenia Parlamentarnego NATO.
- W tej chwili gościliśmy 400 parlamentarzystów z 50 krajów i oni nie mogli uwierzyć, że w Polsce odbywa się protest, w którym przez 40 dni grupa obywateli okupuje hol główny parlamentu i Straż Marszałkowska, policja nie reaguje - mówił.
- Tłumaczyłem, że w Polsce nie jest możliwe, żeby Straż Marszałkowska użyła siły i wyprowadziła te osoby siłą - wyjaśnił.
Autor: PTD/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24