PSL-owcy z Opola Lubelskiego tak się samorządzili, że aż wylądowali w sądzie, donosi "Gazeta Wyborcza".
Przed tamtejszą Temidą toczy się proces dwóch z nich: starosty Zenona R. i Andrzeja R. z zarządu powiatu. Na ławie oskarżonych zasiadła też bezpartyjna skarbnik Krystyna S. i dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych, dziś na emeryturze. Za "przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej" grozi im do dziesięciu lat więzienia.
Akt oskarżenia - pisze "Wyborcza" skrywa obyczaje jak z późnego PRL, gdy obowiązywała zasada, że trzeba sobie iść na rękę, zwłaszcza gdy jest to dłoń władzy. Oto jeden z cytowanych przez gazetę przykładów: - "Usłyszałem od szefa, że mam w wolną sobotę pojechać na posesję starosty. Przez kilkanaście godzin równałem wybieg dla koni. Robotę wizytował sam starosta. Nawet nie podziękował", opowiada Wiesław C., jeden ze świadków oskarżenia, pracownik opolskiego Zarządu Dróg Powiatowych.
Członek zarządu powiatu Andrzej R. kilka lat temu zaczął budować willę. Też wykazał się inicjatywą. Świadek Krzysztof M.: - Uznał za normalne, że mu pomożemy. A to woziliśmy materiały, a to wykopaliśmy szambo. Przyłączyła się i skarbniczka. Zażyczyła sobie, aby przywieźć jej ziemię pod kwiatki i trawę na działkę.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"