Tym wydarzeniem żyła cała Rumunia. O kim mowa? Oczywiście o byłym trenerze Wisły Kraków, Danie Petrescu, który ożenił się z równie dobrze znaną pod Wawelem piękną Adrianą - pisze "Gazeta Krakowska".
Według gazety, Petrescu bardzo dbał o to, żeby była to całkowicie prywatna uroczystość. Wynajął pałac na... poligonie. Tak, tak to nie pomyłka. Właśnie na poligonie, otoczona lasem i oczywiście solidnie strzeżona, stoi jedna z rezydencji byłego rumuńskiego dyktatora, Nicolae Ceausescu - Palatul Snagov. A drogę z Bukaresztu do pałacu młoda para pokonała eleganckim Rolls Roycem - relacjonuje gazeta. Na swoje święto Petrescu zaprosił dwóch swoich współpracowników z Krakowa - byłego kierownika drużyny Marka Koniecznego i byłego dyrektora sportowego, obecnie pracującego w Zagłębiu Lubin, Jakuba Jarosza. Lokalizacja ślubu zapewniła młodej parze całkowicie odcięcie od świata mediów, które za wszelką cenę chciały przekazać relację z tego wydarzenia. - To i tak nie zniechęciło stacji telewizyjnych i paparazzich - opowiada "GK" Marek Konieczny. Było ich mnóstwo. Oblegali oni cały teren, ale nikt się nie przedarł, bo ochrona była bardzo szczelna. Państwo młodzi przekazali mediom zaledwie jedno zdjęcie, które później prezentowane było we wszystkich miejscowych gazetach, telewizjach i na stronach internetowych. Przed wjazdem do rezydencji każdego gościa dokładnie sprawdzano, łącznie z paszportem. A tych gości była całkiem pokaźna liczba, bo aż 280. Warto w tym miejscu dodać, że jeśli jakimś cudem kibicowi piłkarskiemu udałoby się przedrzeć na wesele, to pewnie dostałby zawrotu głowy od widoku sław rumuńskiego i światowego futbolu. Petrescu w czasie swojej kariery zawodniczej grał w kilku krajach i wszędzie pozostawił wielu przyjaciół - zauważa gazeta. Teraz przyjechali oni na wesele swojego druha. Do stolicy Rumunii zawitali m.in.: norweski internacjonał Tore Andre Flo, Urugwajczyk Gustavo Poyet, Włosi Roberto di Matteo i Walter Zenga. Nie mogło zabraknąć, oczywiście, kolegów Petrescu z reprezentacji Rumunii. Był oczywiście Maradona Karpat, czyli Gheorghe Hagi, a także Adrian Ilie, Bogdan Stelea, Ionel Ganea, Dumitru Stignaciu (ten sam, który jeszcze niedawno pracował razem z Petrescu w Wiśle) czy Gheorghe Popescu. Ten ostatni był zresztą gościem wyjątkowym, bowiem od dawna przyjaźni się z Petrescu i tym razem pełnił rolę świadka pana młodego. Byli obecni również działacze i pracownicy klubów, w których grał Petrescu, z przedstawicielami Chelsea Londyn na czele. - Przybyszowi z Polski na pewno musiała nasunąć się myśl, że było to zupełnie inne wesele, niż te, które ogląda się w naszym kraju - opowiada Marek Konieczny. Począwszy od ślubu w obrządku prawosławnym, poprzez sposób w jaki bawili się goście, a na potrawach skończywszy. Jednego nie można było odmówić, ogromnej serdeczności, z jaką rodzina Petrescu traktowała wszystkich gości - czytamy w "Gazecie Krakowskiej".
Źródło: "Gazeta Krakowska"