18 łyżeczek deserowych, półtoralitrowy czajnik i aparat fotograficzny - takie wymogi w przetargu na budowę drogi stawiają przed swoimi oferentami urzędnicy z zarządu dróg wojewódzkich w Katowicach. O ogłoszeniu, które ukazało się na stronie internetowej, poinformowali nas internauci na skrzynkę Kontakt TVN24.
Przetarg został ogłoszony na budowę drogi między miejscowościami Wisła a Istebna.
Firma, która go wygra, musi dostarczyć między innymi następujące rzeczy: 18 łyżeczek deserowych, cukierniczkę, napoje chłodzące, ale tylko w okresie letnim, między listopadem a lutym urzędnicy chcą herbatę i kawę rozpuszczalną. Dodatkowo firma musi dostarczyć telefon komórkowy bez ograniczonej ilości rozmów, sprzęt biurowy, aparat fotograficzny - lustrzankę o rozdzielczości 10 milionów pikseli, a nawet samochód osobowy lub terenowo-osobowy - co ważne, srebrny metalik o mocy silnika minimum dwa litry.
"To są standardy unijne"
Ryszard Pacer, rzecznik zarządu dróg wojewódzkich w Katowicach, nie widzi w przetargu niczego niezwykłego. Jego zdaniem, takie wymogi są normalne w Unii Europejskiej. - Tu nie chodzi o herbatę, ale o drogę łączącą Wisłę z Istebną - twierdzi Pacer. - Firmy, które wygrywają przetargi, nie zawsze spełniają odpowiednie standardy, dlatego potrzebny jest inspektor, który będzie nadzorował pracę. Trzeba mu zapewnić odpowiednie warunki pracy - dodaje. Pytany, dlaczego tak istotne to jest, aby samochód miał kolor srebrny, twierdzi, że wszystkie samochody inspektorów są tego koloru.
- Przetarg ten nie jest tani, chodzi tu o 40 milionów złotych. Został on opublikowany w Europejskim Biuletynie Publicznym, więc możliwe, że zgłoszą się także firmy z zagranicy. Dla nich takie warunki nie są niczym nadzwyczajnym - dodaje Pacer.
"Zabrakło zdrowego rozsądku"
Zdaniem prezesa Urzędu Zamówień Publicznych Jacka Sadowego, przetarg ten to absurdalna pomyłka. - Komuś zabrakło zdrowego rozsądku przy wystawianiu tego przetargu - twierdzi. Co więcej, firma nie ma prawa zatrzymać sprzętu, którego zażądała w przetargu, po wykonaniu inwestycji, a taki zapis tam się ukazał. Prezes Sadowy twierdzi, że jest to niezgodne z prawem.
Źródło: Kontakt TVN24, TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24