Dr Anna Chrapusta dwa dni temu przeprowadziła w Krakowie operację przyszycia obciętego prącia. Po niezbędne narzędzia musiała przedostać się z szpitala Rydygiera do Prokocimia. Natrafiła na korek. Gdy zobaczyła radiowóz zadzwoniła na numer alarmowy policji z prośbą o umożliwienie jej szybszego przejazdu. Policja odmówiła konwojowania, opisuje "Dziennik Polski".
- Według mnie to całkowity brak logiki w postępowaniu służb drogowych, mówi lekarka. - Karetka wiozła pacjenta na sygnale, ja natomiast musiałam przedrzeć się przez miasto własnym samochodem, ponieważ zostałam wezwana do zabiegu telefonicznie. Taki konwój pozwoliłby mi na szybsze dotarcie do miejsca operacji, zwłaszcza, że w pobliżu stał radiowóz.
Młodszy inspektor Dariusz Nowak, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Komendy Policji w Krakowie odpiera: - Wszystkie samochody policyjne mają przydzielone zadania, a funkcjonariusze nie powinni opuszczać miejsca służby.
Innego zdania jest Mariusz Wasiak z Biura Prewencji i Ruchu Drogowego w Warszawie: - Policja, w zgodzie z przepisami, nie tylko może, ale nawet powinna przeprowadzić tego typu eskortę.
Ocena powagi sytuacji należy w takich przypadkach do funkcjonariuszy, do których zgłasza się kierowca pojazdu. Jeżeli mąż wiezie do szpitala żonę w dziewiątym miesiącu ciąży i widzi patrol policji, może zwrócić się do funkcjonariuszy o pomoc, a oni nie powinni jej odmówić, mówi Wasiak.
Źródło: "Dziennik Polski"