Przyznaję: nie mam czasu pisać bloga, nie mam czasu czytać komentarzy. Widzę po jakimś strasznym obniżeniu poziomu wpisów, że stałem się ulubionym autorem zwolenników koalicji. Czytajcie Państwo wytrwale; na naukę nigdy za późno!
Pogoda nie dopisuje, ci z Państwa, którzy wybrali się na krajowe wakacje na początku lipca muszą strasznie złorzeczyć. Nic na to nie poradzę: kiedy w Amsterdamie powiedziałem, że Zubilewicz znów się nie popisał, zemścił się na mnie na odległość, zamykając mi na głowie parasol. Ale – wstyd powiedzieć – ja uwielbiam pluchę. Po latach rzymskich upałów rozkoszuję się deszczem i zaciągniętym niebem. Mam nadzieję, że polityczne niebo się nad Polską rozjaśni, mimo, że pan premier odprawił jednego z ostatnich szanowanych przez opozycję członków PiS-u – Pawła Zalewskiego… Teraz nikt już nie może mieć wątpliwości, że jedynym kryterium oceny wartości członka tej partii jest ślepe posłuszeństwo liderowi. To i lepiej: kiedy nadejdzie czas podsumowań, nie będzie kłopotu ze znalezieniem winnego. Ale to tak en passant. Mam nadzieje, że polityka nie popsuje Państwu wakacji tak jak psuje je pogoda.
PS. Dzisiaj Światowy Dzień Pocałunku. Wszystkich gorąco nakłaniam do uczczenia tego w odpowiedni sposób! Ja – z braku rodziny w bezpośredniej bliskości – uczczę ten dzień przytaczając z dedykacją genialny wierszyk mojego ulubionego poety Juliana Tuwima:
Absztyfikanci grubej Berty i katowickie węglokopy, i borysławskie naftowierty, i lodzermensche, bycze chłopy, warszawskie bubki, żygolaki z bandą wytwornych pind na kupę, rębajły, franty, zabijaki, całujcie mnie wszyscy w dupę.
Socjały nudne i ponure, pedeki, neokatoliki, podskakiwacze pod kulturę, czciciele radia i fizyki, uczone małpy, ścisłowiedzy, co oglądacie świat przez lupę i wszystko wiecie: co, jak, kiedy, całujcie mnie wszyscy w dupę.
I ty, fortuny skurwysynu, gówniarzu uperfumowany, co splendor oraz spleen Londynu nosisz na mordzie zakazanej, i ty co mieszkasz dziś w pałacu, a srać chodziłeś za chałupę, ty wypasiony na Ikacu, całujcie mnie wszyscy w dupę.
Item ów belfer szkoły żeńskiej, co dużo chciałby, a nie może, item profesor Cy... wileński (Pan wie już za co, profesorze!) I ty za młodu niedorżnięta Megiero, co masz taki tupet, że szczujesz na mnie swe szczenięta; całujcie mnie wszyscy w dupę.
Item Syjontki palestyńskie, Hulace, co lejecie tkliwe starozakonne łzy kretyńskie, że „szumią jodły w Tel - Avivie”, i wszechsłowiańscy marzyciele, zebrani w malowniczą trupę z byle mistycznym kpem na czele, całujcie mnie wszyscy w dupę.
Item aryjskie rzeczoznawce, wypierdy germańskiego ducha (gdy swoją krew i waszą sprawdzę, wierzcie mi, jedna będzie jucha), Karne pętaki i szturmowcy, zuchy z Makabi czy Owupe, i rekordziści i sportowcy, całujcie mnie wszyscy w dupę.
Izraeliccy doktorkowie, Widnia, żydowskiej Mekki, flance, co w Bochni, Stryju i Krakowie szerzycie kulturalną francę! Którzy chlipiecie z „ Naje Fraje” swą intelektualną zupę, mądrale, oczytane faje, całujcie mnie wszyscy w dupę.
Item ględziarze i bajdury, ciągnący z nieba grubą rentę, o, łapiduchy z Jasnej Góry, z Góry Kalwarii parchy święte, i ty księżuniu, co kutasa zawiązanego masz na supeł, żeby ci czasem nie pohasał, całujcie mnie wszyscy w dupę.
I wy, o których zapomniałem, lub pominąłem was przez litość, albo dlatego, że się bałem, albo, że taka was obfitość, i ty cenzorze, co za wiersz ten zapewne skażesz mnie na ciupę, I żem się stał świntuchów hersztem, Całujcie mnie wszyscy w dupę !...