Niemcy nie wykluczają fiaska unijnego szczytu i możliwości zwołania kolejnego nawet do końca miesiąca - dowiedziała się "Rzeczpospolita". "Szanse na kompromis oceniamy na 50 procent" - mówią polskie władze.
Zaczynający się dziś szczyt w Brukseli ma zdecydować, które elementy traktatu konstytucyjnego będą podlegały modyfikacjom. Polska stanowczo domaga się m.in. rozmów o systemie głosowania. Jak dowiedziała się "Rz", Niemcy nie wyobrażają sobie jednak, że może dojść do otwarcia dyskusji na ten temat. - Klęski nie będzie, nawet jeśli nie uda się nam przyjąć mandatu na dalsze negocjacje. Pod warunkiem jednak, że szybko powrócimy do rozmów i będzie wola kompromisu - twierdzą nieoficjalnie niemieckie źródła rządowe.
Próby ratowania szczytu podjął szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso, który godzinę rozmawiał przez telefon z Jarosławem Kaczyńskim. Do Warszawy przyjechali francuscy i czescy dyplomaci - odnotowuje dziennik. - Jedziemy na szczyt jako jedno z najważniejszych państw. Gdybyśmy się na wszystko zgadzali, gralibyśmy tylko rolę obserwatora. A teraz będziemy głównym graczem - mówi "Rzeczpospolitej" Konrad Szymański, eurodeputowany PiS
Źródło: Rzeczpospolita