Burmistrz nie przekazał danych mieszkańców poczcie. Śledztwo po wyborach, które się nie odbyły

Wybory korespondencyjne ostatecznie się nie odbyły
Poczta Polska wystawia rachunek za wybory kopertowe
Źródło: TVN24
Skierniewicka prokuratura rejonowa sprawdza, czy burmistrz Łowicza w województwie łódzkim dopuścił się przestępstwa niedopełnienia obowiązków.

O tym, że wybory prezydenckie w maju 2020 roku ma zorganizować Poczta Polska, pod nadzorem Ministerstwa Aktywów Państwowych i jego szefa Jacka Sasina, politycy PiS zdecydowali w marcu.

Niedługo potem Poczta Polska wystąpiła do samorządów o przekazanie danych mieszkańców: chodziło o nazwiska, numery PESEL oraz adresy. Na żądania poczty odpowiedziała tylko część urzędów. Ostatecznie wybory korespondencyjne się nie odbyły, chociaż - jak ustalił portal tvn24.pl - kilka firm wystawiło w związku z ich przygotowaniem faktury na blisko 70 mln złotych (za zdobycie tych informacji i przekazanie ich czytelnikom nasz reporter, Szymon Jadczak, otrzymał nagrodę Grand Press). 

Teraz jeden z samorządowców - burmistrz Łowicza Krzysztof Kaliński - najpewniej będzie musiał tłumaczyć się z braku współpracy z Pocztą Polską przed prokuraturą. Śledztwo w sprawie niedopełnienia przez niego obowiązków zostało wszczęte przez śledczych w Skierniewicach (woj. łódzkie). 

- Pierwotne zawiadomienie, które złożyli łowiccy członkowie klubu "Gazety Polskiej", zostało złożone do Prokuratury Krajowej. Stamtąd trafiło, zgodnie z właściwością miejscową, do prokuratury w Łowiczu. Prokuratorzy łowiccy jednak przekazali ją do Prokuratury Okręgowej w Łodzi, aby zapewnić transparentność i obiektywne śledztwo. Z Łodzi śledztwo trafiło do nas - wylicza Marzena Jabłońska, zastępca prokuratora rejonowego w Skierniewicach.

Podkreśla, że na razie śledczy jeszcze w żaden sposób nie zaczęli analizować, czy do przestępstwa faktycznie doszło. - Jest to bardzo świeża sprawa. Na razie podjęta została decyzja o wszczęcia śledztwa w sprawie przestępstwa polegającego na przekroczeniu uprawnień lub niedopełnieniu obowiązków przez funkcjonariusza publicznego - dodaje prokurator.

Kodeks karny za to przestępstwo przewiduje do trzech lat pozbawienia wolności.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE>>>

Burmistrz: zrobiłem to, co słuszne

Krzysztof Kaliński w rozmowie z portalem tvn24.pl powiedział, że ma wiedzę o prokuratorskim śledztwie, ale nie obawia się konsekwencji prawnych: - Złamałbym prawo, gdybym bezpodstawnie przesyłał wrażliwe dane mieszkańców, którzy mi ufają - podkreśla. Zaznacza, że funkcję burmistrza pełni od piętnastu lat i "nie pierwszy raz będzie miał do czynienia z prokuraturą".

- Jestem spokojny, bo wiem, że zawsze działam zgodnie z prawem i zrobiłem to, co było słuszne. Nie mam żalu, że ktoś składa zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, ma do tego prawo. Z chęcią odpowiem na wszystkie pytania prokuratorów w tej sprawie - kończy. 

Czytaj także: