Platforma Obywatelska wygrała wybory do łódzkiej rady miasta, ale nie uzyskała większości niezbędnej do rządzenia. Ma 20 tylko mandatów, tyle samo co opozycja (PiS - 13, SLD - 7). - Nie szukamy sojuszników na siłę, inne frakcje powinny nas wspierać, jeżeli chcą dobrze dla Łodzi - mówią zwycięzcy. Będziemy solidną opozycją - kwituje PiS.
Po pięciu dniach od wyborów wreszcie znane są oficjalne wyniki do Rady Miejskiej w Łodzi. Platforma Obywatelska zdobyła 39,6 proc. głosów, Prawo i Sprawiedliwość 26,86 proc. a SLD 14,5 proc. poparcia.
- Zwycięstwo cieszy, ale nie tak bardzo, jak wyborczy sukces w wyścigu prezydenckim Hanny Zdanowskiej. Rada Miejska nie ma aż tak wielkiego znaczenia - mówi Mateusz Walasek, radny Platformy Obywatelskiej, który obronił swój mandat.
Tyle tylko, że w ciągu kilkunastu ostatnich miesięcy minionej kadencji radni udowodnili, że jeśli chcą, to potrafią napsuć krwi prezydentowi. Platforma w 2013 roku straciła większość po tym, jak za brak dyscypliny partyjnej wyrzuciła ośmiu radnych. Konsekwencje były widoczne np. przy okazji ustalaniu budżetu na 2014 rok, który został przyjęty po... 17 godzinach obrad.
"Nie szukamy sojuszników na siłę"
12 głosów Platformy to zbyt mało, żeby samodzielnie rządzić w mieście.
- Wierzymy we wspólną pracę dla Łodzi. Inne partie widzą, że łodzianie chcą zmian, które wprowadzamy od czterech lat. Jeżeli działacze innych frakcji chcą dobrze dla miasta, będą nas wspierać w radzie - zapewnia Walasek.
Prawo i Sprawiedliwość nie pozostawia jednak złudzeń i zapowiada, że będzie "dokładnie patrzeć na ręce Platformie".
- Takie jest nasze zadanie. Zwycięstwo PO w radzie i Hanny Zdanowskiej w wyścigu prezydenckim było możliwe, bo w czasie kampanii nikt nie mówił o konkretach - uważa Włodzimierz Tomaszewski, wiceprezydent Łodzi w latach 2002-2010 i nowy radny PiS.
I dodaje, że jego partia będzie zajmować się "konstruktywną krytyką". - Politycy PO unikali odpowiedzialności za cztery nieudolne lata rządzenia w mieście. Nie chcieli odpowiadać, dlaczego w Łodzi bezrobocie rośnie szybciej niż w innych dużych miastach - podkreśla Tomaszewski.
SLD czeka na ruch PO
Języczkiem u wagi podziału wpływów w Radzie Miejskiej będzie więc SLD. - Jeżeli chodzi o podejście do problemów Łodzi, to bliżej jest nam do Platformy. To ona wygrała wybory i to do niej należy decyzja, czy będzie chciała z nami pracować - komentuje Sylwester Pawłowski, radny SLD.
Buntownicy poza radą
Z grupy ośmiu radnych, którzy zostali wyrzuceni w 2013 roku z PO za brak dyscypliny partyjnej tylko jedna obroniła mandat. Mowa o Łukaszu Maginie, który w tych wyborach startował z list PiS.
- Kilku kolegów startowało z list PiS. Otarli się o mandat, mimo, że startowali z mniej eksponowanych miejsc - tłumaczy Magin.
To właśnie grupa "buntowników" i ich odejście z PO było punktem zwrotnym ubiegłej kadencji. Jedna z wyrzuconych radnych Joanna Kopcińska została przewodniczącą rady. W wyborach samorządowych Kopcińska była kandydatką PiS na prezydenta miasta - zajęła drugie miejsce zdobywając 23 proc. głosów.
Podczas poprzednich wyborów samorządowych (w 2010 roku) PO zdobyła 23 mandaty, SLD - 11 a PiS - 9.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/b / Źródło: TVN24 Łódź